
Gdyby nie falstart...
Z Radzionkowa „na tarczy” powrócili piłkarze rezerw Podbeskidzia, sami wpływając na taki, a nie inny scenariusz.
– Początek mieliśmy fatalny. Byliśmy ospali i nie podejmowaliśmy walki na boisku. To, co się wydarzyło było dla nas szokiem – podkreśla Tomasz Górkiewicz, trener bielskiego IV-ligowca, który już po 4. minutach konfrontacji w Radzionkowie tracił do rywala 2 gole. Wpierw zmysłem egzekucji wykazał się w 35. sekundzie Szymon Siwy, którego strzał z narożnika pola karnego wpadł do bramki, gdy nieco lepiej zachować mógł się Krystian Wieczorek, a następnie kontrę sfinalizował w pojedynku sam na sam z bramkarzem przyjezdnych Michał Szromek.
Bielszczanie potrzebowali kwadransa, aby uspokoić grę, a w ślad za tym wykreowali sobie kilka świetnych okazji na zainicjowanie pościgu. Golkiper Jakub Zapiór powstrzymał w sytuacji sam na sam Maksymiliana Biskupa, obronił także uderzenie Bartosza Bierońskiego, a w sukurs przyszli mu obrońcy przy próbie Grzegorza Janusza. Gospodarze też groźni pozostawali – do odnotowania w tym kontekście główka Szromka w słupek w 29. minucie rywalizacji.
W 63. minucie rezerwy Podbeskidzia znalazły się w nieciekawym położeniu. Siwy wtórnie znalazł sposób na Wieczorka, choć przyznać należy, że wcześniej tylko w sobie wiadomy sposób bramkarz Ruchu torował piłce drogę do „świątyni”. W 67. minucie nastroje w bielskich szeregach uległy poprawie, bo doskonale z rzutu wolnego z bocznego sektora boiska przymierzył Filip Iwański. Kwadrans później goście doczekali się trafienia kontaktowego. Po dośrodkowaniu Michała Stempniewicza głową defensorów ekipy z Radzionkowa uprzedził Janusz. Bielszczanie grali wówczas w osłabieniu, bowiem „cegłą” za zatrzymanie szarżującego Siwego ukarany został w 77. minucie Maksymilian Świta. Odrobienie całości strat w tych okolicznościach okazało się ostatecznie ponad możliwości „dwójki”.
– Szacunek dla chłopaków za podjętą rękawicę. Szkoda natomiast, że znów sami sobie stwarzamy problemy. Nie wróciliśmy z punktami, choć uważam, że nawet na tym bardzo trudnym terenie, były one w zasięgu – kwituje Górkiewicz.