
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Historyczny debiut bez fajerwerków
Piłkarskim świętem w Bestwince był inaugurujący sezon ligowy mecz z żywiecką Koszarawą.
Debiutant w stawce Bielskiej Ligi Okręgowej ani myślał ustępować faworyzowanej i wzmocnionej latem Koszarawie. Zagwarantowało to ciekawą rywalizację. Miejscowi w pierwszej części mogli pokusić się o sensacyjne prowadzenie, lecz strzał Mateusza Radwańskiego z dystansu poszybował obok okienka bramki żywczan. Ci z kolei Dominika Chmielniaka niepokoili uderzeniami Michała Garncarczyka, Rafała Hałata i Damiana Sanetry, ale żadne z nich gola nie przysporzyło.
Aktywniejsi po zmianie stron, będąc zarazem równorzędnym konkurentem dla podopiecznych trenera Sławomira Białka, byli piłkarze z Bestwinki. W 52. minucie Bartosz Adamowicz dojrzał dobrze ustawionego Macieja Skęczka, który w kluczowym momencie jednak się pogubił. Niebawem napastnik beniaminka sposobność, by zdobyć historycznego gola miał jeszcze lepszą. Łupem golkipera gości Rafała Pawlusa padła „11” egzekwowana przez chwilę wcześniej poszkodowanego w polu karnym Skęczka. Jeszcze w 80. minucie Adamowicz zamknął na dalszym słupku wrzutkę z rzutu rożnego, lecz ponownie bramkarz stanął na wysokości zadania, zaś indywidualną szarżę Bartosza Prymuli powstrzymali w porę defensorzy Koszarawy.
Przyjezdnym także szczęście w obliczu „świątyni” nie dopisywało, m.in. ponownie Hałat oraz Mateusz Hernas snajperskiego instynktu nie potwierdzili. - Wynik jest dla nas dużym rozczarowaniem, znów zabrakło nam skuteczności przy wypracowanych okazjach - skwitował szkoleniowiec Koszarawy.
Aktywniejsi po zmianie stron, będąc zarazem równorzędnym konkurentem dla podopiecznych trenera Sławomira Białka, byli piłkarze z Bestwinki. W 52. minucie Bartosz Adamowicz dojrzał dobrze ustawionego Macieja Skęczka, który w kluczowym momencie jednak się pogubił. Niebawem napastnik beniaminka sposobność, by zdobyć historycznego gola miał jeszcze lepszą. Łupem golkipera gości Rafała Pawlusa padła „11” egzekwowana przez chwilę wcześniej poszkodowanego w polu karnym Skęczka. Jeszcze w 80. minucie Adamowicz zamknął na dalszym słupku wrzutkę z rzutu rożnego, lecz ponownie bramkarz stanął na wysokości zadania, zaś indywidualną szarżę Bartosza Prymuli powstrzymali w porę defensorzy Koszarawy.
Przyjezdnym także szczęście w obliczu „świątyni” nie dopisywało, m.in. ponownie Hałat oraz Mateusz Hernas snajperskiego instynktu nie potwierdzili. - Wynik jest dla nas dużym rozczarowaniem, znów zabrakło nam skuteczności przy wypracowanych okazjach - skwitował szkoleniowiec Koszarawy.