Sobotnia "drużynówka" na Wielkiej Krokwi była o tyle wyjątkowa, że trener Michal Doleżal na podstawie skoków treningowych wskazał na kwartet beskidzkich reprezentantów. O ile nominacje dla duetu WSS Wisła w Wiśle - Piotra ŻyłyPawła Wąska - trudno uznać za zaskakujące, tak już wyznaczenie po kilkuletniej przerwie szczyrkowianina Stefana Huli czy nierównego Jakuba Wolnego z LKS Klimczok Bystra, wcale oczywistością nie były.
 



Jak owa w pełni beskidzka kadra się zaprezentowała? Co najwyżej przeciętnie. Równe, choć niezbyt dalekie skoki na legendarnej Wielkiej Krokwi zaliczył Żyła, któremu zmierzono 124 m i 122 m. Najlepiej dysponowany na treningach Wąsek osiągał 123,5 m i wartościowe 130,5 m. Bez żadnych fajerwerków wypadł Hula, bo tak ocenić należy próby rutyniarza odpowiednio na 125 m i 119 m. Różne oblicza pokazał za to Wolny. Rozczarowujące 113 m z premierowej serii zawodów powetował sobie długim skokiem na 132,5 m w finale konkursu.

Podsumowując - Polacy od początku konkursu nie nawiązywali równorzędnej walki z czołówką. Na półmetku klasyfikowani byli na 6. miejscu z potężną stratą ponad 60 punktów do liderujących Słoweńców i 30 "oczek" do podium. Gdy wszyscy zawodnicy swoje skoki zaliczyli dystans biało-czerwonych, zachowujących finalnie wspomnianą pozycję, wzrósł względem "szpicy" drastycznie... Gospodarze zgromadzili łącznie 962,1 pkt., zaś bezkonkurencyjni Słoweńcy o - uwaga! - 139,6 pkt. więcej. Ponad 60 wyniosła strata "naszych" do kolejnych w zestawieniu Niemców i Japończyków.