Hit rozstrzygnięty w końcówce
Spotkanie między Góralem Istebna a Wisłą Strumień kreśliło się jako hit 12. kolejki Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej.
- Zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie z bardzo silnym rywalem. Kluczem do zwycięstwa była nasza konsekwencja, szczególnie w defensywie. Ogólnie był to mecz, który mógł się podobać kibicom - przyznaje trener Górala, Dariusz Rucki.
Spotkanie awizowane jako hit 12. kolejki nie zawiodło. Piłkarsko Góral i Wisła pokazali się z bardzo dobrej strony. Pierwsza połowa, choć nie przyniosła goli, dostarczyła emocji. Gospodarze mieli kilka dobrych okazji. Zbigniew Małyjurek nie wykorzystał sytuacji sam na sam, groźnie uderzali Andrzej Kąkol i Bartłomiej Rucki. Najlepszą szansę miał jednak Dawid Colik, który z 7. metra po stałym fragmencie trafił w bramkarza. Wisła nie zamierzała być jednak dłużna. W 10. minucie szczęścia zabrakło Dawidowi Gizlerowi, a następnie Mateuszowi Szatkowskiemu.
Nie ma co ukrywać, plany ekipie ze Strumienia pokrzyżowała kontuzja Bartosza Wojtkowa z pierwszej połowy. Wiśle brakowało zawodnika z przodu, który mógłby wygrać fizyczną walkę i przytrzymać piłkę. Po sytuacjach w drugiej części B. Ruckiego i Kąkola kibice w końcu doczekali się trafienia. W 82. minucie wspomniany Kąkol wygrał pojedynek "1 na 1", następnie piłka znalazła się pod nogami Szymona Gleta, a ten ulokował ją w siatce. Zespół z Istebnej poszedł za ciosem i w 90. minucie dołożył decydujące trafienie. Antoni Kukuczka skorzystał na dograniu Pawła Niewiadomskiego.
- Przegraliśmy, ale po wyrównanym spotkaniu. Mieliśmy problem z fizycznością Górala. Dobrze rozbijali nasze ataki, ale zgodzę się, że był to ciekawy mecz do oglądania - zaznacza Krzysztof Dybczyński, trener Wisły.