Idealny początek i koniec
Nie było niespodzianki - wyżej notowany Pasjonat wywiózł z trudnego terenu, jakim jest Zabrzeg, komplet punktów. Gospodarze jednak postawili dankowiczanom twarde warunki gry.
Zespół z Dankowic nie mógł sobie wymarzyć lepszego początku meczu. Po 120 sekundach Pasjonat otworzył rezultat spotkania, gdy Marcin Wróbel zrobił pożytek z dogrania Ksawerego Szewczyka i wygrał pojedynek "oko w oko" z Dawidem Grabskim. Pasjonat jednak za ciosem nie poszedł, a Sokół nie był w stanie zaskoczyć defensywy gości. Z szans dankowiczan warto odnotować sytuację sam na sam Macieja Pietrzyka oraz strzał Wojciecha Sadloka. W szeregach gospodarzy groźnie uderzał z 30. metrów Dmytro Imanhulov, lecz do udanej finalizacji zabrakło nieco szczęścia.
Na kolejne trafienie przyszło czekać kibicom do 70. minuty. Prowadzenie dla ekipy z Dankowic podwyższył Wróbel. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Sadlok. Sokół jednak ambitnie podniósł "rękawice" i pokusił się o emocjonującą końcówkę spotkania. W 84. minucie Dominik Kania dopadł do wycofanej piłki po rzucie rożnym i ulokował ją w siatce. Decydujący "głos" należał jednak do gości. W 90. minucie po oskrzydlającej akcji uderzył Efe Zorkun, "futbolówka" otarła się jeszcze od Imanhulova i swój koniec znalazła w bramce.
- Mieliśmy kilka okazji, których nie wykorzystaliśmy. Przez to zrobiła się "nerwówka" w końcowej fazie meczu, ale na szczęście wszystko zakończyło się po naszej myśli - puentuje Andrzej Tomala, szkoleniowiec Pasjonata Dankowice.