Prawdziwą kanonadą zakończyło się dzisiejsze spotkanie w Pruchnej, wszak przyjezdna Kuźnia zaaplikowała miejscowym bramek pięć, nie tracąc przy tym żadnej. Man of the match? Bezapelacyjnie Mieczysław Sikora, który był dziś nie tylko egzekutorem, ale i... "kelnerem".

Były zawodnik. m.in. ŁKS-u Łódź do lepiej ustawionego kolegi dograł już w 12. minucie. Wówczas właśnie podopieczni Mateusza Żebrowskiego za sprawą Michała Pietraczyka i jego celnej "główce" obieli prowadzenie. Prowadzenie, które podwyższone zostało jeszcze przed przerwą. Tym razem M.Sikora świetnie dorzucił na głowę Adrian Gibca. Po zmianie stron do "akcji" wkroczył również drugi z Sikorów - Adrian

W 72. minucie A.Sikora został faulowany w polu karnym, a z "wapna" pewnym uderzeniem pomścił go nie kto inny, jak brat. W 86. minucie na listę strzelców pokusił wpisać się i były snajper m.in. Realu Murcia, wykorzystując centrę Tomasza Zaręby. Rezultat spotkania po 120. sekundach ustalił głową Marek Szymala. "Kelnerował" mu - a jakże - M.Sikora. - Zwycięstwo pewne i zasłużone. Kontrolowaliśmy to spotkanie wypracowując sobie wiele okazji bramkowych - zauważa Żebrowski. 

Piłkarze prowadzeni przez Marcina Bednarka? Ich najlepszy okres w tym meczu miał miejsce na przełomie 75-85 minuty. Bezbłędnie pomiędzy słupkami spisywał jednak Patryk Kierlin interweniujący chociażby po strzale Michała Chrysteczko