Już po kwadransie potyczki okazało się, że jedna ze stron będzie dziś to dominująca, druga z kolei najpewniej nie podoła trudom inauguracji. W tej pierwszej roli wystąpili gospodarze, którzy z mimo wszystko nadspodziewaną łatwością rozprawiali się z rywalem z Wisły. W 9. minucie Kamil Trzaskoma zagrał prostopadle do Sebastiana Nowaka, który nic nie robiąc sobie z asysty obrońców WSS wdarł się przed bramkę i golkipera gości zmusił do kapitulacji. Niebawem Kacper Brachaczek świetnie dorzucił piłkę z autu, a celna główka Pawła Sękowskiego zaskoczyła Kacpra Fiedora. Gospodarze tempa nie zwolnili, by w 24. minucie podwyższyć wynik na 3:0. Sękowski po dograniu z prawego skrzydła autorstwa K. Brachaczka uprzedził bramkarza wiślańskiej drużyny, kierując piłkę wprost „do sieci”. Gdyby wreszcie w 45. minucie Grzegorz Kopiec wyegzekwował właściwie rzut karny, a nie w sposób czytelny dla Fiedora, to zapas bramkowy zebrzydowiczan podczas wizyty obu ekip w szatni byłby potężny.
 



– Uczciwie trzeba sobie powiedzieć, że nie wyszliśmy na mecz z szatni. Popełnialiśmy mnóstwo błędów i nie zasługiwaliśmy na półmetku spotkania na jakąkolwiek zdobycz punktową – zaznacza Tomasz Wuwer, szkoleniowiec bezradnych wiślan.

I cóż z tego, że na rewanżową odsłonę przyjezdni wyszli zmobilizowani i zdołali przeciwnika zamknąć na własnej połowie, a pod ich „świątynią” kilkakrotnie się kotłowało, skoro ten z przewagi optycznej WSS wyzwolił się najlepiej, jak mógł. Wpierw w 61. minucie Nowak podreperował licznik goli Spójni, a w 72. minucie K. Brachaczek wykorzystał dośrodkowanie Piotra Pastuszaka z rzutu wolnego. Skalę pogromu tylko nieznacznie zminimalizowało zdarzenie z 76. minuty, kiedy to zgranie Szymona Woźniczki po „centrze” Jakuba Waleczka sfinalizował Dorian Chrapek.

Miejscowi zatem swoich sympatyków na starcie wiosny uraczyli widowiskową grą. Ale nie wszystko przebiegło zgodnie z maksymalnym planem, by wspomnieć o urazach podstawowych środkowych obrońców. Przedwcześnie udział w konfrontacji zakończyli Dariusz Potrząsaj oraz Paweł Łupiński.