Ireneusz Kościelniak w STREFIE WYWIADU: z dziećmi trudniej, niż z dorosłymi
Kolejnym gościem wtorkowej STREFY WYWIADU była tym razem osoba związana ze światkiem piłkarskim. Na nasze pytania, odpowiadał były już szkoleniowiec bielskiego Rekordu czy Wisły Ustronianki, w przeszłości także piłkarz Amici Wronki czy Arki Gdynia - Ireneusz Kościelniak.
Z założycielem szkółki piłkarskiej Lukam, rozmawialiśmy o aspektach szkoleniowych, poziomie gry w Ekstraklasie czy dobrym starcie w rozgrywkach III-ligowych bielskiego Rekordu. Zapis rozmowy Mateusza Stwory z Ireneuszem Kościelniakiem przedstawiamy poniżej.
Sportowebeskidy.pl: - Co obecnie porabia trener Ireneusz Kościelniak?
Ireneusz Kościelniak: - Po zakończeniu pracy w Rekordzie odpoczywałem. Był to dla mnie pracowity czteroletni okres pracy trenerskiej, więc po zakończeniu pracy okres wakacyjny przeznaczyłem na wypoczynek.
Sportowebeskidy.pl: - Były już jakieś telefony z zapytaniem o pańską osobę?
I.K.: - Zapytania były, ale klubów i nazwisk osób zdradzać nie chcę. Mogę powiedzieć tyle, że pojawiły się propozycję współpracy z klubu pierwszo- i drugoligowego. W ostatnim czasie spotkałem się z prezesem klubu III-ligowego z naszego regionu, który złożył mi propozycję pracy.
Obecnie zajmuję się szkółką piłkarską, którą prowadzę od trzech lat i z roku na rok prężnie ją rozwijam. Oferta, która wiązałaby się z wyjazdem musiałaby być konkretna.
Sportowebeskidy.pl: - A gdyby pojawiła się taka, nazwijmy - mało skonkretyzowana propozycja, tyle, że z klubu ekstraklasowego. Wówczas wahałby się Pan?
I.K.: - Panie redaktorze, na dziś są to jeszcze, jak dla mnie za wysokie progi. Oczywiście w perspektywie czasu mam takie marzenie i będę z ogromną determinacją i dużą cierpliwością do tego dążył, natomiast ten temat na pewno nie jest na tę chwilę.
Sportowebeskidy.pl: Czy to oznacza, że w grę nie wchodzą już oferty z klubów IV-ligowych, czy nawet niższego szczebla?
I.K.: - Ten etap uważam za zamknięty , zaczynając pracę na poziomie "okręgówki" przeszedłem w krótkim czasie do 4. ligi, szybko awansowałem też z zespołem na poziom III-ligowy. Był to dla mnie okres pracy, w którym nabrałem bardzo potrzebnego doświadczenia i uważam, że jestem już przygotowany do pracy na wyższym poziomie.
Sportowebeskidy.pl: - Grał Pan w polskiej ekstraklasie. Jakby Pan porównał obecny poziom rozgrywek do tego, kiedy to Pan wybiegał na murawę?
I.K.: - Teraz już jako trener zwracam uwagę na inne aspekty gry, jako zawodnik oceniałem to z innej perspektywy . Oprócz tego, że pojawia się sporo młodzieży, która jest dobrze przygotowana pod kątem technicznym i taktycznym, to poziom gry jakoś znacząco nie podniósł się.
Sportowebeskidy.pl: -Prowadzi Pan szkółkę Lukam, do niedawna prowadził Pan także bielski Rekord czy Wisłę Ustroniankę. Która praca jest trudniejsza? Ta u podstaw, z dzieciakami, czy dopiero z seniorami?
I.K.: - Jeżeli chodzi o pracę z dziećmi, to na tym etapie początkowym, jest ona bardzo trudna. Trzeba pracować z tymi najmłodszymi zawodnikami pod kątem różnych aspektów. Ważną rzeczą na samym początku jest zdyscyplinowanie takiej grupy, tak by zajęcia mogły toczyć się w odpowiednim rytmie, a ćwiczenia wykonywane były dokładnie.
Z seniorami, jest troszkę inaczej. Na poziomie amatorskim pojawiają się zawodnicy, którzy potrafią grać w piłkę, ale są też zawodnicy, którzy nie są przygotowani do gry pod kątem technicznym czy taktycznym. Wydaje mi się, że zajęcia z dziećmi, są jednak bardziej męczące, niż praca z seniorami. Ale radość z pracy jest taka sama, wygrany mecz dzieci przynosi tyle samo radości, co triumf seniorów.
Sportowebeskidy.pl: - Mówił Pan o tym, że sporo było ostatnio wolnego czasu na wypoczynek. Jak spędza więc weekend szkoleniowiec, który nie prowadzi żadnego zespołu?
I.K.: - Wolny czas maksymalnie wykorzystywałem na to, by spędzić go z żoną i z moimi synami. Były wycieczki rowerowe, czy odwiedziny znajomych. Ale był też czas, żeby obejrzeć jakiś mecz, oczywiście wspólnie z rodziną. Najważniejsze było jednak to, by jak najwięcej czasu spędzić z bliskimi, a piłka schodziła nieco na dalszy plan, by w jakimś stopniu zrekompensować rodzinie ostatnie cztery lata, kiedy rzadko bywałem w domu.
Sportowebeskidy.pl: - Jaki ostatnio mecz udało się więc obejrzeć na żywo?
I.K.: - Mecz w Jasienicy, kiedy gospodarze grali z GKS-em II Katowice, widziałem także dwa spotkania z udziałem Spójni Landek, która zaczynała swoją przygodę z IV-ligą. Wcześniej byłem także na Rekordzie, gdy mierzyli się z Czańcem.
Sportowebeskidy.pl: - Jest Pan zaskoczony wynikiem niedzielnego meczu w Bielsku-Białej? Rekord- Nadwiślan 0:2...
I.K.: - Nie jestem zaskoczony. Darzę gospodarzy ogromną sympatią i szacunkiem, i uważam, że dotychczasowe spotkania i zdobyte punkty to bardzo dobry wynik, natomiast Nadwiślan, to drużyna bardzo mocna. Nie widziałem tego spotkania, ale z relacji wynika, że mecz był wyrównany i końcowy wynik nie jest dla mnie zaskoczeniem. Spotkały się dwie solidne ekipy, a wpływ miała z pewnością na końcowy rezultat tzw. dyspozycja dnia.
Sportowebeskidy.pl: - Ale mimo wszystko, trzeba powiedzieć, że - tak jak Pan wspomniał - początek sezonu w wykonaniu Rekordu jest bardzo dobry. Spodziewał się Pan takiego startu tego zespołu? Można przecież powiedzieć, że bielszczanie to nowicjusz na tym szczeblu rozgrywek...
I.K.: - Start mają naprawdę świetny. Ja doskonale wiedziałem o tym, i wielokrotnie o tym mówiłem, że zawodnikom bardzo doświadczonym, takim jak Bartek Woźniak, Krzysiek Kocur, Krystian Papatanasiu, Darek Rucki czy Mietek Sikora, w III lidze będzie grało się o "niebo lepiej", mam na myśli przede wszystkim kulturę gry. Dlatego wiedziałem, że Rekord w III-lidze prezentował się będzie dobrze.
Sportowebeskidy.pl: - Dziękuję za rozmowę.
I.K.: - Dziękuję.