Maciej Żak (LKS Czaniec):
- Spadkowicz z III ligi sezon rozpoczął wyśmienicie, bo od pięciu zwycięstw z rzędu. I choć po drużynie z Czańca spodziewano się dobrej formy, to z całą pewnością nie aż w takim stopniu, zważywszy na letnie roszady kadrowe. Gdy zapytaliśmy trenera Macieja Żaka o klucz do sukcesu na wstępie rozgrywek, ten odpowiedział bardzo lakonicznie - Konsekwencja i chłodne głowy. To wszystko
 
Mirosław Szymura (Beskid Skoczów)
- Spotkaniem z Gwarkiem Ornontowice Beskid Skoczów wrócił do IV ligi. Wrócił - dodajmy - udanie, wszak skoczowianie wygrali 5:3. - Gdy zobaczyłem przedmeczowy protokół rywala i roczniki jego zawodników, to miałem dość. Wiedziałem, że może być ciekawie. Większość zespołu Gwarka to młodzi zawodnicy pozbierani ze śląskich mocnych klubów - powiedział nam po spotkaniu Mirosław Szymura, trener Beskidu. - Chciałbym pochwalić swój zespół, bo nie wystraszyli się IV ligi - dodał błyskawicznie.
- Tydzień później mistrz bielskiej "okręgówki" w sezonie 2015/16, musiał przełknąć gorycz porażki w meczu z LKS-em Czaniec. - Wynik pójdzie w świat, ale przegraliśmy po walce. Po zmianie stron grając w osłabieniu nastawiliśmy się na defensywę, po stracie pierwszego gola musieliśmy zaatakować. Nie miało znaczenia czy przegramy 0:1, czy wyżej. Przeciwnik nas wtedy wypunktował – zauważył Szymura, którego podopieczni przegrali 0:3. 
- W czterech kolejnych meczach Beskid nie był w stanie zdobyć gola. Trener zespołu powód tego stanu zauważył bardzo uzasadniony. - Chyba się wystrzelaliśmy w pierwszym meczu - powiedział nam pół żartem pół serio. Do śmiechu w Skoczowie jednak całkowicie do śmiechu nie było. Wobec słabej postawy drużyny kibice nie zamierzali ukrywać swojego rozczarowania. - Jesteśmy przygotowani na głos krytyki naszych kibiców, ale prosimy ich o szansę na rehabilitację - mówił Mirosław Szymura przed meczem z rezerwami Podbeskidzia. A co powiedział po meczu, gdy skoczowianie wygrali? -Mój oddech ulgi zapewne było słychać daleko. 
 
Wojciech Jarosz (Drzewiarz Jasienica):
- W 1. kolejce jasieniczanie zmierzyli się z rezerwami Podbeskidzia Bielsko-Biała, z którym przez lata związany był obecny trener Drzewiarza - Wojciech Jarosz. - Mecz dla mnie szczególny? Dodatkowej "spiny" nie było, ale fajnie było wygrać - przyznał Jarosz. - Na ławce trenerskiej rywala siedział mój kolega Piotr Bogusz, więc to kolejny smaczek wygranej - zakończył z uśmiechem trener jasieniczan. 
 
Piotr Bogusz (Podbeskidzie Bielsko-Biała):
-
Trzy pierwsze mecze w sezonie bielszczanie przegrali. W końcu, w czwartej kolejce rezerwom udało się zremisować ze Spójnią Landek. - Od czegoś trzeba zacząć - uśmiechnął się po meczu Piotr Bogusz reagując na pierwsze ligowe "oczko" swoich podopiecznych.
- W przedostatniej kolejce rundy jesiennej IV ligi, Podbeskidzie grało z LKS-em Czaniec, z którym do przerwy wygrywało 2:1. Ostatecznie jednak... przegrało 2:5. - Zabrakło nam boiskowego wyrachowania oraz dojrzałości i determinacji w dążeniu do zwycięstwa. Z zawodników "wyszedł" jeszcze wiek juniora i to było widać. Zimny prysznic dobrze nam zrobi - stwierdził słusznie po meczu trener Bogusz. 

 
Jarosław Zadylak (Spójnia Landek):
- W "kratkę" piłkarze z Landeka grali jesienią. Nie dziwią toteż częste głosy krytyki Jarosław Zadylaka wobec swoich podopiecznych. - Muszę po tym meczu wyciągnąć konsekwencje wobec niektórych zawodników. Ciężko o naszej grze powiedzieć coś pozytywnego. Kary? Niech to zostanie między nami. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, a zawodnicy na pewno odpowiednio ten przekaz zrozumieli - słyszeliśmy po jednym z meczów. 
- W meczu w ostatni weekend września, Spójnia już do przerwy straciła 2 gole i mimo zmniejszenia strat w końcówce meczu z Gwarkiem Ornontowice nie miała żadnych szans, aby uratować jakąkolwiek zdobycz punktową. – Przespaliśmy cały mecz. Pierwsza połowa była w naszym wydaniu katastrofalna, druga z obu stron miała mało wspólnego z piłką nożną. Z tą różnicą, że rywal bronił swojej zaliczki, a my nie potrafiliśmy dojść do żadnej sytuacji. Żeby grać w ten sposób nie trzeba wcale trenować – powiedział Zadylak. 
- 22 października do Landeka przyjechał Beskid Skoczów. Obie drużyny widowisko stworzyły mizerne i podzieliły się punktami. - Na poziomie IV ligi kibice nie powinni oglądać takich pojedynków - podsumował trener Spójni. 
 
Maciej Mrowiec (GKS Radziechowy-Wieprz):
- Piłkarze z Radziechów ten sezon rozpoczęli z wysokiego "C", bo od czterech zwycięstw z rzędu. Później "Fiodory" zaczęło się nieco "dusić". Zapytany przez nas trener Mrowiec, czy aby nie są konieczne roszady w pierwszej 11., odpowiedział - Jest nas tak mało, że nie mam kogo zmieniać.
- W ostatnim meczu jesiennym Radziechowy w Landeku do przerwy wygrywały 2:0. Ostatecznie mecz zakończył się jednak wynikiem 2:2. -  Nie wyszliśmy po przerwie z szatni i z naszej dużej przewagi nic nie pozostało - słusznie stwierdził Mrowiec.