W pierwszej dekadzie XX wieku powszechnym zjawiskiem na Żywiecczyźnie byli czarnoskórzy zawodnicy. W tej kategorii przewodzili Koszarawa Żywiec oraz Metal Skałka Żabnica, którzy grając w III lidze mieli po kilku przedstawicieli z egzotycznych krajów. W Żywcu oglądać mogliśmy takich zawodników, jak Boureima Tiemtore - przed Koszarawą występował m.in. w Zawiszy Bydgoszcz - Hamidou Kere, czy Salaheddine Sibouih, który grał również dla Skałki, Beskidu Skoczów i Drzewiarza Jasienica. Lecz wszyscy szybko granie w beskidzkich zespołach sobie odpuścili. Wiadomo - "nie ma sianka, nie ma granka". W klubie z Żabnicy był jednak Patmore Shereni, który wcześniej występował w Podbeskidziu Bielsko-Biała. I właśnie przy piłkarzu zarabiającym obecnie na Malcie zostańmy na chwil kilka dłużej. 32-latek do Polski sprowadził bowiem swojego... kuzyna - Davida Chipalę

28-latek do naszego kraju przyleciał już przed dwoma laty, gdzie pierwotnie miał występować  w znanej z tego typu "transferów" Piotrówce. Tam jednak do podpisania kontraktu nie doszło, bo... Chipala zdecydował się wyjechać na testy do Zawiszy Bydgoszcz. Ówcześnie I-ligowy klub na pozyskanie piłkarza rodem z Zimbabwe jednak się nie zdecydował, więc zawodnik przyjechał do Żywca, do leczącego kontuzję Shereniego. Ten zachęcił go, by spróbował sił w pobliskiej Koszarawie już w czerwcu. Będącego wówczas trenerem zespołu - Tomasza Sali - 28-latek do swoich umiejętności przekonywać długo nie musiał. Problemem było jednak jego zarejestrowanie (Chipala musiał być zatrudniony, na stałe zameldowany oraz dostarczyć certyfikat z Zimbabwe). Po kilku miesiącach zawodnik wreszcie mógł zadebiutować. W zeszłą sobotę w meczu z Borami Pietrzykowice zaprezentował się z bardzo dobrej strony, kilkukrotnie będąc blisko zdobycia bramki. 

Do czego biję? Koszarawa Chipalę musi krótko trzymać. Najlepiej związać się z nim stosowną umową, by ten przy pierwszej lepszej okazji zwyczajnie nie zwiał. Swoimi umiejętnościami przewyższa bowiem większość zawodników z PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej. Tylko patrzeć, jak zaczną się nim interesować inne kluby, które po zdolnych piłkarzy na Żywiecczyźnie sięgają chętnie. A daleko od Żywca szukać przykładów nie trzeba, nawet w mających duże aspiracje wioseczkach.