W dwóch pierwszych meczach "rekordziści" zdobyli aż 12 goli. Nic więc dziwnego, iż przed pierwszym gwizdkiem sędziego stawiani byli w roli faworyta, choć zespół z Łąki zawsze należy do rywali z gatunku niewygodnych. To potwierdziło się już w 10. minucie, gdy gości fetowali otwarcie wyniku. Tomasz Wilk celnie przymierzył z okolic 16. metra. Młodzież Rekordu na straconą bramkę zareagowała tak jak należy. Bielszczanie nie schowali głowy w piasek tylko ruszyli do odrobienia straty. W 39. minucie gospodarze dopięli swego. Jan Ciućka ładnym strzałem zza pola karnego nie dał szans na skuteczną interwencję golkiperowi z Łąki. 

Dzięki dobrej postawie Jakuba Szumery, strażnika "świątyni" Rekordu II miejscowi nie stracili gola na wstępie drugiej połowy. Mało tego, w 53. minucie objęli prowadzenie, gdy Kacper Kasprzak najlepiej się odnalazł w zamęcie pod bramką przeciwnika, które wynikło po strzale z rzutu wolnego Bartosza Kowalczyka. "Rekordziści" za szybko nadto zadowolili się tym stanem rzeczy. W 61. minucie LKS winny był doprowadzić do remisu, lecz Szumera obronił rzut karny, który sam sprowokował. Chwilę później po uderzeniu głową przez Jacka Kowalczyka po rzucie rożnym był jednak bezradny. 

Ponownie jednak reakcja bielszczan była więcej niż poprawna. W 69. minucie Kamil Kamionka efektownym centrostrzałem zaskoczył bramkarza z Łąki, czym przechylił szalę zwycięstwa na stronę Rekordu II.