- Dwa duże pozytywy płyną po tym meczu. Pierwszy to taki, że wygraliśmy. Drugi - możliwość pokazania się dostała nasza młodzież i wypadła naprawdę dobrze. Życzę tym chłopakom, aby pracowali i się rozwijali, bo Wisła będzie z nich mieć dużo pociechy - mówi trener strumienian Krzysztof Dybczyński, który notabene słynie z tego, że potrafi pracować z młodymi zawodnikami, rozwijając ich potencjał. 

 

Co do samego meczu, można byłoby je określić mianem spotkania pięknych goli. Każde z trafień mogło podobać się kibicom. W 36. minucie Łukasz Mozler trafił z rzutu wolnego z okolic 20. metra. Następnie, w drugiej połowie, a dokładnie w 70. minucie, Dawid Gizler zdjął "pajęczynę" z bramki Victorii pięknym uderzeniem z dystansu. Bramka kontaktowa gości z 80. minuty, a zarazem ustanawiająca rezultat potyczki, to również przedniej urody uderzenie Sylwestra Kawuloka z półwoleja. 

 

Warto zauważyć, że obie ekipy nie postawiły na wyjściowy "garnitur", który znamy z ligi. W szeregach Wisły, jak wspomniał trener sporo było młodzieży, natomiast w składzie Victorii wystąpili zawodnicy, którzy w "okręgówce" mieli mniej szans lub też grają w A-klasie. Należy również podkreślić, iż ekipa z Hażlacha zanotowała bardzo dobrą drugą połowę, jednak z boiskowej przewagi za wiele nie wynikało, jeśli chodzi o sytuacje bramkowe. Marcin SiekierkaSamuel Kastinger to gracze, którzy próbowali zaskoczyć Wisłę w pierwszej połowie. Jeśli chodzi o sytuacje strumienian, to trzeba odnotować próby Artura Miłego z końcówki meczu. 

 

- Z drugiej połowy możemy być zadowoleni. Mieliśmy przewagę, jednak nie przełożyło się to na sytuacje. Trzeba teraz skupić się na lidze - podkreśla Jakub Mrozik, szkoleniowiec Victorii.