Zaledwie po 1 zwycięstwie i remisie mieli na koncie piłkarze Podhalanki przed wyjazdem do Pszczyny. Wydawało się, że z mającym w dorobku raptem o 3 „oczka” więcej zespołem Iskry będą w stanie coś wskórać i chociaż z niewielką dawką optymizmu przezimować. Tak się jednak nie stało, co więcej – gospodarze wyraźnie outsidera ograli.

Mecz mógł zacząć się dla Podhalanki bardzo pomyślnie. W 5. minucie w idealnej sytuacji na 5. metrze znalazł się Patryk Semik, ale bramkarz Iskry zdołał skutecznie interweniować. Raptem kilkanaście minut później nastroje wśród gości były fatalne, bo Sławomir Raczek aż 3-krotnie sięgać musiał „za kołnierz”, przy czym gol dający gospodarzom prowadzenie 3:0 padł w następstwie rzutu karnego po przewinieniu Alberta Wróbla. W 35. minucie korekty wyniku dokonał Tomasz Franusik, który świetnie przymierzył z rzutu wolnego, ale defensywa zespołu z Milówki jeszcze w tej części meczu nie ustrzegła się kolejnej pomyłki, skutkującej wynikiem 4:1 na półmetku rywalizacji.

Po zmianie stron kibice w Pszczynie byli świadkami pilnowania korzystnego rezultatu przez gospodarzy, czemu dziwić się nie sposób. Reprezentant Żywiecczyzny próbował coś w ofensywie wskórać. Okazję miał Semik, na bramkę rywala uderzał także Kacper Drewniak. Sztuka skierowania piłki do siatki powiodła się jedynie powtórnie T. Franusikowi z rzutu wolnego, lecz zdarzenie to miało miejsce w 82. miejsce i czasu, aby zainicjować remontadę było zbyt mało. Ostatni akcent spotkania to na dodatek trafienie na 5:2 dla pszczynian.