– Wcale nie musieliśmy przegrać, bo zarówno przy wyniku 0:0, jak i po golu dla Piasta mieliśmy swoje sytuacje. W poprzednich meczach szczęście było jednak bardziej przy nas – podkreśla trener gości ze Strumienia Krzysztof Dybczyński.

O wygranej Piasta w spotkaniu wyrównanym przesądził rzut karny z 66. minuty. Szymon Czakon sfaulował Ireneusza Jelenia, a jego syn zachował „zimną krew” wykonując bezlitośnie rzut karny. Nawiązując jednak do przytoczonych słów z obozu Wisły – nieco wcześniej cieszyć się mogli właśnie piłkarze przyjezdni, gdy Marcin Urbańczyk oddał strzał w słupek. Mecz otworzyła „setka” Artura Miłego, przy której defensorzy Piasta interweniowali na linii bramkowej. Próbę odrobienia strat podejmowali natomiast m.in. mierzący w poprzeczkę z rzutu wolnego Przemysław Kiełkowski czy Łukasz Mozler, którego intencje wyczuł Roman Nalepa.

Piast po zwycięstwie – co warto odnotować 4. z rzędu – zameldował się na podium „okręgówki”. – Był to klasyczny mecz do pierwszej bramki. Fajnie, że to my ją strzeliliśmy, choć też mogliśmy uniknąć nerwowej końcówki – opowiada Kamil Sornat, szkoleniowiec ekipy znad Olzy, która starała się o podwyższenie rozmiarów wygranej. J. Jeleń dograł do I. Jelenia, ale ten na 7. metrze został zablokowany. W rewanżu to ojciec asystował, ale górą był Bartłomiej Grabowski.