- Widać było, że pierwszy tydzień przygotowań dał zawodnikom w kość. Z dobrej strony pokazał się również młody zespół z Jastrzębia, który okazał się być solidnym rywalem - nie powiedziałbym, że to zespół z "okręgówki". Na wnioski przyjdzie jeszcze czas, ale na pewno jest nad czym pracować - stwierdza w rozmowie z naszym portalem trener Spójni Dariusz Kłus. 

 

Na przestrzeni całego spotkania to landeczanie byli ekipą dłużej utrzymującą się przy piłce i mającą optyczną przewagę. Nie zostało to jednak przez nich należycie udokumentowane w rezultacie. Choć w pierwszej połowie Spójnia miała ku temu dogodną okazję. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Bartosz Rutkowski i sprawdziła się stara, wyświechtana maksyma, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. 

 

Znacznie odważnie po przerwie zaczęli w ofensywie poczynać zawodnicy z Jastrzębia, którzy objęli prowadzenie po bramce z rzutu wolnego, przy której lepiej mógł się zachować testowany bramkarz Spójni. Gospodarze sparingu poszli za ciosem i zdobyli bramkę na 2:0 po tym jak napastnik "dwójki" GKS-u ulokował wycofaną piłkę na 7. metr. Bramkę kontaktową zdobył dla Spójni Wojciech Pisarek, który celnie przymierzył "z wapna" podyktowanego za faul na nim.