– Nie był to niestety jakiś wybitny mecz w naszym wykonaniu. Jako trener przyznam, że pewne moje decyzje nie wpłynęły dobrze na drużynę. Trzeba też dodać, że zmarnowaliśmy sytuacje, które normalnie wykorzystujemy, a mogły one inaczej ustawić przebieg rywalizacji – analizuje dzisiejszą konfrontację z rybniczanami Mateusz Wrana, trener gospodarzy, którzy pozostając z „pustym przebiegiem” w sobotnie popołudnie stracili zajmowane przed kolejką miejsce w fotelu lidera rozgrywek.

Landeczanie mogli żałować, że przed przerwą istotnie marnowali wyborne szanse bramkowe. W słupek już po ominięciu bramkarza ROW-u uderzył Miłosz Misala, po stałym fragmencie przytomności nie zachował także Maciej Marek, któremu futbolówka spadła pod nogi, z kolei głową z 5. metrów w golkipera przyjezdnych trafił Daniel Sikora. Wraz ze startem drugiej połowy Spójnia otrzymała klasyczne „gongi”, gdy w 47. i 57. minucie piłkę bez właściwej riposty Kacpra Dany lokował w siatce Jakub Kuczera. Odrobienie pokaźnego bądź co bądź dystansu 2 goli było tego dnia ponad siły faworyta...