Do sporego zaskoczenia doszło w pierwszej części spotkania. Konkretnie mowa zwłaszcza o 28. minucie. Z akcją popędził Jakub Krajcarz, podał w odpowiednim momencie do Adriana Parfieńczyka, który piłkę przyjął i strzałem z bliska zapewnił Metalowi prowadzenie. Z nim gospodarze udali się na przerwę, zyskując o tyle dużo pewności, że choć sami nie prezentowali się szczególnie dobrze, to jednak nie dopuszczali przeciwnika do klarownych sytuacji.

Gra nieco się po przerwie ożywiła. Częściej wypadów w ofensywie w porównaniu do wcześniejszych fragmentów potyczki szukali piłkarze Metalu, ale i goście z Pogórza wykazywali więcej animuszu w konstruowaniu akcji. Po godzinie wyrównać mógł Mateusz Kuchnia, któremu piłka spadła pod nogi na 5. metr, lecz nie zdołał tego wykorzystać. Próby podejmowali także Łukasz Hanzel z dystansu, Krzysztof Kałuża głową czy Łukasz Tarasz wchodzący w pole karne i uderzający po dalszym słupku. Do wyrównania, unikając wpadki na terenie „czerwonej latarni”, LKS zdołał doprowadzić dopiero w 89. minucie za sprawą Krystiana Stracha. O tyle to zdarzenie warte odnotowania, iż pogórzan na murawie było wówczas mniej po czerwonej kartce dla Łukasza Macury.

– Przebywaliśmy przez długi czas na połowie przeciwnika, ale nie za bardzo umieliśmy się do niego dobrać. Punkt na wyjeździe, zdobyty w takich okolicznościach, trzeba jednak doceniać – komentuje Hanzel.

– Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki – nadmienia z kolei Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec wciąż ambitnie walczącego Metalu.