Już „u siebie”
Wyścig Giro d'Italia zawitał na włoską ziemię. Po trzech „wyjazdowych” etapach, które odbyły się na terenie Irlandii Północnej i Irlandii, kolarze pokonali wczoraj tresę z Giovinazzo do Bari. Czwarty etap był jednym z najkrótszych w całym Giro, liczył zaledwie 112 km. Trasa krótka i płaska, ale do prostych wczoraj nie należała. Włochy przywitały bowiem peleton iście irlandzką pogodą. Ulewny deszcze nie sprzyjał śmiałym akcjom i ucieczkom. Kolarze jechali bardzo spokojnie, ale nie obyło się bez kraks na ostatnim odcinku rywalizacji.
Jako pierwszy linię mety minął Francuz Nacer Bouhanni. Przemysław Niemiec z grupy Lampre-Merida ukończył etap na 78. miejscu. W klasyfikacji generalnej zajmuje 105. pozycję. Stawce przewodzi Michael Matthews z Australii. Pisarzowiczanin do lidera traci ponad półtorej minuty.