SportoweBeskidy.pl: BBTS zamieścił jedynie lakoniczne jedno zdanie o odejściu swojego kapitana. Słabo jak na poważny klub...
Kamil Kwasowski: Nie interesuje mnie to. Rozstałem się z BBTS-em w dobrych stosunkach. Na pewno nie czuję się urażony, że klub nie zrobił mi hucznego pożegnania. Nie opuszczam też Bielska na stałe, zamierzam tu kiedyś jeszcze wrócić. Czuję się bardzo związany z tym miastem. Poza tym kibice mnie pożegnali bardzo fajnie, a z zarządem o moim odejściu podjęliśmy decyzję przy "okrągłym stole". 

SportoweBeskidy.pl: Skąd decyzja o przenosinach po tylu latach gry w Bielsku?
K.K.: To bardzo proste, jestem ambitnym zawodnikiem i też mam większe plany na wizję mojej kariery. Uważam, że zmiana otoczenia bardzo dobrze mi zrobi. 

SportoweBeskidy.pl: Dlaczego akurat wybrałeś drużynę z Radomia?
K.K. Zespół z Radomia ma bardzo fajny, młody skład. Może ja już nie należę do zawodników młodych, lecz duchem z pewnością taki się czuję. Zaufał mi także trener Cerradu Czarnych, stąd długo nie musiał mnie przekonywać o przyjściu do jego drużyny. 

SportoweBeskidy.pl: Uważasz, że siatkarsko zaliczyłeś progres w Bielsku?
K.K.: Oczywiście, że tak. Zrobiłem co miałem zrobić w tym mieście, lecz teraz czas poszukać nowych wyzwań. Za to wszystko oczywiście jestem bardzo wdzięczny BBTS-owi i należą im się podziękowania.

SportoweBeskidy.pl: Pytam dlatego, gdyż Twój były szkoleniowiec Wiktor Krebok stwierdził w rozmowie z naszym portalem: "W tym klubie nie ma żadnej wizji rozwoju".
K.K.:
(śmiech) Nie chcę wchodzić w nikogo słowa. Zdaję sobie sprawę, że na linii Krebok-BBTS panuje mała wojenka. Osobiście nie brałbym słów trenera Wiktora Kreboka na poważnie. Kto jest przy klubie ten może ocenić, jak wszystko wygląda. Jeśli ktoś ma jakieś ambicje na swój rozwój to z pewnością w Bielsku może to spełnić. Z samego mówienia nic nie wynika, trzeba również przejść do czynów, a tego zabrakło w pracy trenera Kreboka. 

SportoweBeskidy.pl: Z kolei Robert Prygiel - Twój przyszły szkoleniowiec powiedział: "Ma duży potencjał, który nie do końca mógł zostać pokazany w Bielsku". Zgodzisz się z nim?
K.K.: Myślę, że tak - zgodzę się z tym, jednak nie chcę się w to wgłębiać. Mogłem zrobić więcej, gdyby nie parę błędów. Ciągłe zmiany kadrowe czy trenerskie z pewnością niezbyt dobrze wpływają na grę, lecz to może wszędzie się zdarzyć. Też doznałem kilku drobnych kontuzji w tym czasie - mam nadzieję, że teraz będą mnie omijać.

SportoweBeskidy.pl: Jak oceniasz miniony sezon w wykonaniu BBTS-u? 
K.K: Cóż... Na początku mieliśmy wyższe cele, które Plus Liga zweryfikowała. Potem naszym celem było utrzymanie i to się udało.

SportoweBeskidy.pl: BBTS zasługuje, aby grać w najwyższej klasie rozgrywkowej?
K.K.:
Pewnie, że zasługuje. Pieniądze zawsze są płacone na czas, świetnie funkcjonuje klub kibica BBTS-u. Bielsko stoi sportem i szkoda by było, gdyby w Plus Lidze zabrakło drużyny z naszego miasta. 

SportoweBeskidy.pl: Jak ocenisz działalność dyrektora BBTS-u Bogdana Linderta?
K.K.: Na plus.

SportoweBeskidy.pl: Polemizowałbym...
K.K:
Włożył wiele serca w ten klub. Zawsze robi co może dla jego dobra. 

SportoweBeskidy.pl: Co Ci najbardziej zapadnie w pamięci podczas pobytu w Bielsku-Białej?
K.K.: Oj dużo tego było. Pamiętam bardzo dobrze jak wszedłem do drużyny zaraz po liceum. Oczywiście nie da się zapomnieć o takim wydarzeniu jakim był awans do PlusLigi. Świetnie też będę pamiętać współpracę z takimi trenerami jak Piotr Gruszka...

SportoweBeskidy.pl: A z trenerem Wiktorem Krebokiem? 
K.K.
Też, też (śmiech). Z Wiktorem Krebokiem szczególnie specyficznie wyglądały rozgrzewki, więc jeśli to by zmienił byłoby świetnie.