Drużyna z Leśnej grała wczoraj ze Spójnią Zebrzydowice. Grała i przegrała. Znowu. - Ten mecz był katastrofą w naszym wykonaniu. Pierwsza połowa tragiczna. Rywale wypracowali sobie multum okazji bramkowych. Nie wiem, jak to się stało, że wynik był wówczas remisowy. Świetnie w naszej bramce spisywał się Maciek Kupczok. Drużyna może zawdzięczać mu brak blamażu - skomentował wczorajszy mecz Sebastian Szymala, trener LKS-u, który w drugiej połowie stracił dwie bramki i osunął się na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Jeżeli dziś Bory Pietrzykowice i Metal Skałka Żabnica zapunktują, to Leśna zostanie tam nieco dłużej.

Słabe wejście w nowy sezon jest pokłosiem nieciekawej sytuacji kadrowej zespołu. - Wczoraj pojechaliśmy na mecz w 12, dobrałem jeszcze juniora więc było nas 13. Taką kadrą nie da się osiągać wyników. Chłopcy nie trenują. Na zajęciach pojawia się niekiedy po pięciu-sześciu zawodników. Jestem zawiedziony ich postawą, ale grają za darmo, więc ciężko mieć do nich pretensje. Niestety, ale pierwszego spadkowicza ja już znam. Na tę chwilę jesteśmy nim my - podsumował ze smutkiem w głosie Szymala.