Dokładnie tydzień wcześniej obie ekipy zmierzyły się w rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Wówczas to górą było Podbeskidzie, które pokonało Zagłębie 2:1. Na dzisiejsze spotkanie trener Górali, Krzysztof Brede zdecydował się na kilka zmian w wyjściowej jedenastce. Od pierwszej minuty zobaczyliśmy m.in. Konrada Gutowskiego, Milana Rundicia, Jakuba Bierońskiego, Desleya Ubbinka, Mateusza Marca i Sergiia Miakushko. Ten ostatni był najjaśniejszą postacią w barwach drużyny spod Klimczoka. Ukrainiec pokazał się z bardzo dobrej strony, wykazując się dobrą dynamiką oraz techniką,

Co do samego meczu, w pierwszych trzech kwadransach goli nie uświadczyliśmy. Nie oznacza to jednak, iż na placu gry wiało nudą. Podbeskidzie było drużyną przeważającą, gdyż częściej utrzymywała się przy piłce oraz stwarzała więcej zagrożeń pod bramką rywala. Swoje okazje miał m.in.: Gergo Koscis, który szukał szczęścia z dystansu, Marzec, Marko Roginić oraz Miakushko uderzający w środek bramki z rzutu wolnego. Tuż przed końcem premierowej odsłony wyborną sytuację zmarnował Bieroński. Młody pomocnik nie trafił światło bramki w pojedynku "oko w oko" z golkiperem Zagłębia. 

Druga połowa rozpoczęła się od zagrożenia pod bramką gospodarzy. W 48. minucie Michal Pesković obronił świetnie strzał z rzutu wolnego Patryka Szysza. Do odbitej piłki doszedł Lorenco Simić, lecz jego uderzenie było niecelne. Ten sam zawodnik kilka chwil później zagrał ręką we własnym polu karnym, przez co sędzia wskazał na "wapno". Do "futbolówki" podszedł Miakushko pewnym uderzeniem wyprowadził Podbeskidzie na prowadzenie. W 78. minucie ponownie mieliśmy remis w tym starciu i ponownie rozjemca podyktował rzut karny za zagranie ręką. Skutecznym egzekutorem Zagłębia okazał się być Dejan Drazić. Wynik 1:1 utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry, co zaowocowało emocjami w dogrywce.

A tych było sporo na przestrzeni 30 minut. W 95. minucie drużyna z Lubina zdobyła 2 bramkę, gdy z bliskiej odległości sfinalizował dogranie z lewej flanki. Radość przyjezdnych nie trwała długo. Faulowany w polu karnym Zagłębia był Roginić, a do "11" podszedł Miakushko, który ponownie wpisał się na listę strzelców.

W drugiej części dogrywki do siatki trafiali już tylko piłkarze z Lubina. W 106. minucie Samuel Mraz spuentował podanie od Drazicia celnym strzałem z okolic 12. metra. Ten drugi 5 minut później ustalił wynik spotkania, zamieniając na bramkę – a jakże – rzut karny podyktowany za faul na Szyszu.