
Kierunek ponad kreskę
Rywalizacja ze zdegradowaną już Skrą Częstochowa miała dla piłkarzy bielskiego Rekordu niezwykły ciężar gatunkowy.
"Rekordziści" zdobyczy - i to nie tej minimalnej - potrzebowali dziś bardzo, aby zatrzymać serię bez wygranej, a jednocześnie zbliżyć się do duetu obecnie uprawnionego do gry w barażach o zachowanie II-ligowego bytu. Szczególna motywacja potrzebna nie była, ale już dobra dyspozycja, którą na szczęście bielszczanie zademonstrowali, jak najbardziej.
Na potwierdzenie czekać długo podopieczni Dariusza Ruckiego nie dali. Już w 5. minucie składną akcję i asystę Daniela Świderskiego celnym uderzeniem zamknął Jan Ciućka. Mało tego - w dalszej części premierowej odsłony Rekord co rusz niepokoił defensywę Skry. Bliski poprawienia dorobku gości był Świderski - raz przegrywając starcie z golkiperem częstochowian, a raz pudłując obok celu. Trafieniu Jakuba Rysia zapobiegł Jakub Okusami, który futbolówkę zatrzymał tuż przed linią bramkową. Drogi do bramki rywala poszukiwał także Jakub Kempny, z efektem identycznym, jak wszystkie próby poza dającą ekipie z Cygańskiego Lasu skromną zaliczkę.
Postawa bielskiej drużyny dawała ogromne nadzieje, że po przerwie Rekord wygraną dowiezie do końcowego gwizdka sędziego. Tym bardziej, że ofensywa Skry była w premierowych 45. minutach wątpliwie jakości. Dość wspomnieć, że dopiero w 42. minucie Kamil Sobczak oddał strzał, na który reagować musiał Wiktor Kaczorowski. Na nieco większą aktywność gospodarzy po pauzie, biało-zieloni zareagowali w sposób idealny. W 53. minucie sposób na formację obronną przeciwnika znalazł Świderski, podwyższając przewagę Rekordu w następstwie dalekiego zagrania Mateusza Pańkowskiego.
Oczywistym było, że przy wyniku 2:0 "rekordziści" nie będą w równym stopniu angażować się w akcje zaczepne. Inna sprawa, że piłkarze Skry nie zrezygnowali z walki o korzystny dla siebie wynik. Próbowali m.in. Jakub Wireński czy Piotr Nocoń, a i uderzenie Joao Guilherme z rzutu wolnego nie przyniosło miejscowym pożytku. Aż wreszcie w 90. minucie Portugalczyk po kornerze najlepiej odnalazł się w "16" Rekordu. Było jednak zbyt późno, aby zaburzyć finalnie skuteczny plan walczącego o utrzymanie beniaminka.