Bez dwóch kluczowych zawodników musiała radzić sobie Spójnia w dzisiejszym starciu z Koszarawą. Za nadmiar kartoników "odpokutować" musieli pomocnik Sebastian Nowak oraz napastnik Tomasz Śleziona. Ich brak istotnie było widać dziś na boisku. 
 
Już w 4. minucie Filip Bąk otworzył wynik spotkania wykorzystując podanie z prawego skrzydła. 180. sekund później byliśmy świadkami analogicznej sytuacji, wówczas jednak w skierowaniu piłki do siatki Bąkowi pomógł słupek. Koszarawa przeważała, wypracowując sobie z każdą minutą coraz większą przewagę. Świetnej sytuacji nie wykorzystał chociażby Rafał Hałat, który będąc na 10. metrze zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Zdecydowanie sprytniejszy był Mariusz Kosibor, który w 37. minucie zaskoczył Jana Parchańskiego z ostrego kąta strzałem po "krótkim" słupku. Golkipera zespołu Grzegorza Sodzawicznego za kilka interwencji trzeba jednak pochwalić, aczkolwiek były momenty, że sprawiał wrażenie bardzo niepewnego. Parchański świetnie spisał się chociażby przy uderzeniu Wojciecha Wróbla
 
Żywczanie w obronie grali solidnie, choć Daniel Bąk nie mógł skorzystać z ostoi linii defensywnej - Bartłomieja Jakubca, który narzeka na drobny uraz. Po zmianie stron obraz gry zmianie nie uległ. Zmienił się natomiast wynik. Końcowy rezultat ustalił Wojciech Drewniak pewnym uderzeniem na pustą bramkę.