Trzy punkty dzielące lidera Ekstraklasy Futsalu od trzeciej drużyn w stawce zapowiadały mecz arcyciekawy. Bielski Rekord uczynił w Krakowie krok kolejny w kierunku obranym na początku sezonu.  SONY DSC Stawka spotkania zrobiła swoje. Żaden z zespołów nie rzucił się do huraganowych ataków. Tego można było się spodziewać. Podobnie jak walki o każdy fragment parkietu. Przed upływem kwadransa obie drużyny miały na swoich kontach po cztery faule. Częściej przy piłce byli gospodarze, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. „Rekordziści” realizowali swoje założenia, skupili się przede wszystkim na obronie, czyhali na kontry. W premierowej odsłonie jedni i drudzy wypracowali sobie niezłe okazje do zdobycia bramki. Już w 1. minucie Piotra Morawskiego powstrzymał Krystian Brzenk. Golkiper „biało-zielonych” przed przerwą nie dał się pokonać. Podobnie zresztą jak jego vis-avis. Kamil Dworzecki w 7. minucie powstrzymał szarżującego Wojciech Łysonia, w 14. wyłapał uderzenie głową Piotra Szymury. Na słowa uznania, po premierowej odsłonie, zasłużył przede wszystkim Douglas, który robił sporo „wiatru”. Goście grali uważnie w defensywie. Wyglądało na to, że założenia taktyczne zrealizowali niemal w stu procentach... zabrakło bramki zdobytej po kontrze.

Co się odwlecze, to nie uciecze – można by rzec. Podopieczni Adama Krygera drugą połowę rozpoczęli od... skutecznej kontry. Andrzej Szłapa zagrał do Michała Marka, a ten sytuacji oko w oko nie zmarnował. Wisła po utracie bramki nieco spuściła z tonu, a następnie postawiła na wysoki pressing. W 28. minucie gospodarze dopięli swego. Wyrównał, po rykoszecie, Błażej Korczyński. Piłka zanim zatrzepotała w siatce odbiła się od Szymury. Krakowianie poszli za ciosem i momentalnie mogli wyjść na prowadzenie. Morawski, w tylko sobie wiadomy sposób, z bliska spudłował, a Douglas chwilę później trafił w poprzeczkę. W odpowiedzi Rafał Franz, notabene były „wiślak”, przymierzył w słupek. Kolejne kilkadziesiąt sekund kibiców obu zespołów mogło wprawić w palpitacje serca. Ponownie groźnie uderzał Franz, a w odpowiedzi Sebastian Wojciechowski i Daniel Lebiedziński. Po każdej z tych prób mógł paść gol. Padł w 34. minucie po błędzie Łysonia, który źle odgrywał do Szłapy. Futbolówkę przejął Marcin Czech i umieścił ją w długim rogu. Odpowiedź przyjezdnych była niemal natychmiastowa. Przedłużony rzut karny wykorzystał faulowany Tomasz Dura. W końcówce Wisła postawiła wszystko na jedną kartę. Wycofała bramkarza i... straciła gola. Jan Janovsky wykorzystał błąd Korczyńskiego i zapewnił "rekordzistom" bezcenne trzy punkty.

Wisła Krakbet Kraków - Rekord Bielsko-Biała 2:3 (0:0) 0:1 Marek (22') 1:1 Korczyński (28') 2:1 Czech (34') 2:2 Dura (35', z przedłużonego rzutu karnego) 2:3 Janovsky (39')

Rekord: Brzenk - Szymura, Szłapa, Łysoń, Marek, Janovsky, Polasek, Dura, Franz, Popławski Trener: Kryger