Przed miesiącem na ławce trenerskiej Śląska doszło do zmiany szkoleniowca. Nowym opiekunem piłkarzy z Wrocławia został Jacek Magiera. Od tego czasu WKS rozegrał 3 ligowe mecze - w debiucie Magiera poprowadził Śląsk do wygrania (1:0 z Jagiellonią Białystok), później padły 2 remisy - 1:1 z Lechią Gdańsk i 1:1 z Górnikiem Zabrze. Wrocławianie przed tą kolejką zajmowali 6. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.

 

Podbeskidzie było przedostatnie (15. pozycja), mając na swoim koncie 21 punktów. Do starcia we Wrocławiu Górale przystępowali po 2 porażkach z rzędu - 1:2 z Zagłębiem Lubin oraz 0:2 z Pogonią Szczecin.

 

Gospodarze już w 9. minucie mogli objąć prowadzenie za sprawą Roberta Picha, który sprytnym strzałem przelobował Michala Peskovicia. Sędzia odgwizdał jednak spalonego. W 36. minucie bramka została zdobyta już prawidłowo - na listę strzelców wpisał się Krzysztof Mączyński przepięknym uderzeniem w samo "okienko". Wcześniej to gospodarze mieli okazję, by strzelić gola - Marko Roginić uderzył w poprzeczkę. 

 

Podopieczni Roberta Kasperczyka wyrównali tuż przed przerwą. W pole karne dośrodkował Petar Mamić, a celną główką popisał się Rafał Janicki. Śląsk na ponowne prowadzenie wyszedł w 60. minucie - groźnie uderzał Patryk Janasik, ale Kamil Biliński niefortunnie dotknął piłkę i gol został uznany jako samobójczy. Górale na to trafienie zdołali odpowiedzieć dzięki... Bilińskiemu, który wykazał się sporą precyzją tym razem pod właściwą bramką. Bielszczanie poszli za ciosem. 

 

To zapowiadało zwariowaną końcówkę - i w istocie taka była. W 78. minucie Roginić wyprowadził bielszczan na prowadzenie, ale długo ono nie trwało. Już w 83. minucie Konrad Poprawa trafił na 3:3. To koniec nie był - w 96. minucie Pich celnym strzałem dał Śląskowi zwycięstwo.