- Ładna porażka. Graliśmy dobrą piłkę przez ponad godzinę. Stwarzaliśmy sytuacje, kontrolowaliśmy mecz i prowadziliśmy. W końcówce opadliśmy jednak z sił i przeciwnik to wykorzystał - ocenia Adrian Kopacz, szkoleniowiec Stali. 

 

Pierwsza połowa miała bezbramkowy charakter. Nie oznacza to jednak, że na placu gry nie działo się nic. Tempo meczu mogło podobać się postronnym kibicom, a z obu stron nie brakowało lepszych, bądź gorszych sytuacji. Po stronie żywczan dobrze funkcjonowali skrzydłowi, którzy zagrażali bramce LKS-u. Dobrą okazję miał Rafał Hałat po dograniu Mateusza Hernasa. Bliski szczęścia był także Łukasz Widuch. Na "konkrety" kibice musieli jednak poczekać... 

 

Po godzinie gry Stal objęła prowadzenie. Maciej Pułka na gola zamienił dośrodkowanie z rzutu rożnego. Stracona bramka podrażniła jednak zespół gości, a Śrubiarni zabrakło w końcówce argumentów. W 75. minucie LKS wyrównał po kornerze, a tuż przed końcem meczu zdobył bramkę na wagę zwycięstwa. Piłkarze przyjezdnych skorzystali na całym "łańcuszku" błędów w obronie Stali.