
Koniec marzeń u outsidera
By liczyć się do końca w grze o awans Podhalanka Milówka, prócz korzystnych rozstrzygnięć na innych boiskach, musiała wywieźć w sobotę komplet "oczek" z Goleszowa. W teorii było to zadanie stosunkowo łatwe, ale nadzieje gości uległy weryfikacji.
– To spore rozczarowanie, bo jechaliśmy do Goleszowa składem mocno przetrzebionym, ale oczywiste jest, że liczyliśmy na wywiezienie kompletu punktów – zaznacza Adrian Kopacz, szkoleniowiec faworyzowanej Podhalanki, która nie uniknęła wpadki w konfrontacji z „czerwoną latarnią” ligi okręgowej.
W Goleszowie piłka „w sieci” lądowała w premierowych 45. minutach. Niespodziewanie jako pierwsi skuteczną akcję przeprowadzili gospodarze. Po dalekim podaniu Marcin Bajger zgrał głową w kierunku Michała Jopka, który zaskoczył golkipera Podhalanki. Ta odpowiedziała w 39. minucie. Najsprytniej w okolicy pola karnego miejscowych odnalazł się Patryk Semik. W zamieszaniu napastnik dziubnął piłkę do bramki LKS-u, co też przypłacił urazem wymagającym zmiany.
Po przerwie to goście wykazywali większe dążenia do strzelenia zwycięskiej bramki. Najlepsze szanse miał Kacper Szpak – raz futbolówkę skierował na poprzeczkę, raz w porę interweniował Daniel Kuraś. Ambitnie walczący o każdy centymetr boiska goleszowianie mieli kilka obiecujących wypadów, ale najpoważniejsze zagrożenie przyniósł stały fragment – konkretnie rzut z autu, po którym centymetrów do szczęścia zabrakło Bajgerowi.