
Koniec wiosny jak... koniec jesieni
Zawodnicy Soły Rajcza z pewnością dobrze wspominać będą mecze z drużyną Piasta Cieszyn, które odbyły się w kończącym się właśnie sezonie.
Dopiero na koniec sezonu kibice Soły zobaczyli swoich ulubieńców w takiej dyspozycji, w jakiej chcieliby ich widzieć przez cały sezon. Miejscowi przeważali, tworzyli sytuacje, a do tego sprzyjało im szczęście. Najlepszej okazji w premierowej odsłonie spotkania nie zdołał wykorzystać Piotr Paciorek, bo w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Roman Nalepa. Dodatkowo dobrych zagrań Daniela Lacha wzdłuż pola karnego nie zdołali „zamknąć” Mateusz Balcarek i Paciorek. Szczęście uśmiechnęło się do Soły chwilę przed pauzą, gdy Tomasz Franusik ni to zacentrował, ni to wstrzelił piłkę w pole karne, a interweniujący obrońca gości pokonał własnego bramkarza.
Krótko po przerwie wyrównali przyjezdni - Filip Wałga pokonał Mateusza Bułkę, zastępującego między słupkami kontuzjowanego Andrzeja Nowakowskiego. - Trzeba oddać Mateuszowi, ze w debiucie w piłce seniorskiej spisał się bardzo dobrze. Soła będzie miała z niego jeszcze wiele pożytku - mówił o debiucie swojego zawodnika Jarosław Grygny, szkoleniowiec Soły. Gospodarze odpowiedzieli momentalnie, gdy młodszy z braci Balcarków wykorzystał sytuację sam na sam i jego drużyna znowu wygrywała. Pomyślny wynik meczu ustaliła bramka strzelona przez Mikołaja Franusika, który zanim pokonał bramkarza, krótko rozegrał rzut rożny ze swoim bratem.
- Cieszymy się, że udało się zdobyć 3 punkty. Widać, że Piast nam leży. Mecz od początku do końca był pod naszą kontrolą. Szkoda sytuacji z pierwszej połowy, szczególnie tego, że dopiero przeciwnik przyszedł nam z pomocą. Dobrze, że wygraliśmy i kończymy ten sezon z podniesioną głową - powiedział po spotkaniu trener Soły.