- Trzy punkty są największym pozytywem tego spotkania. Cieszymy się, że udało nam się zdjąć "klątwę" z terenu Iskry, ale nie było o to łatwo. Długo nie mogliśmy znaleźć remedium na pokonanie bramkarza gospodarzy - zauważa trener BKS-u, Krzysztof Dybczyński. 

 

Pierwsza część, choć bez goli, to nie można powiedzieć, że na boisku nie działo się nic. Obie ekipy dążyły do otwarcia wyniki, lecz więcej okazji mieli zawodnicy bialskiej Stali. Z najlepszych: Kamil Hutyra trafił w poprzeczkę, Paweł Kozioł "ostemplował" słupek - groźnie główkował także Błażej Porębski. Iskra również kilkukrotnie mogła pokusić się o bramkę - w 44. minucie kąśliwy strzał oddał Łukasz Mąka. 

 

Początek drugiej połowy należał do Iskry, która stworzyła sobie dwie stuprocentowe sytuacje. BKS wyszedł jednak z opresji obronną ręką i ruszył do ataku. W 54. minucie na 1:0 trafił Tomasz Janik, który na gola zamienił dobrze rozegrany rzut rożny. 4 minuty później okazję, aby podwyższyć rezultat miał Kozioł. Ten jednak nie wykorzystał rzutu karnego podyktowany za faul na Kacprze Marianie. To nie podcięło skrzydeł bialskiej Stali. W 70. minucie do siatki Iskry trafił Marian, puentując płaskie dośrodkowanie od Hutyry. Iskra podjęła "rękawice", w 75. minucie bramkę kontaktową zdobył Tomasz Zawadzki, lecz na więcej defensywa BKS-u nie pozwoliła i dowiozła korzystny rezultat do końca.