Nic nie zapowiadało jednak, że od startu meczu w Żabnicy będzie tak... nerwowo. W 1. minucie goście wypracowali sobie rzut rożny. Mateusz Droździk piłkę dorzucił, sprawiając ogromne trudności Andrzejowi Nowakowskiemu. Doświadczony golkiper futbolówkę ostatecznie wyekspediował, ale zdaniem wielu znacznie przekroczyła ona linię bramkową. – Działo się to po drugiej stronie boiska i z naszej perspektywy nie sposób było dokonać oceny. Ale po meczu usłyszeliśmy, że gol był ewidentny – opowiada trener gości Sławomir Szymala.

Tym niemniej ekipa z Bestwiny radowała się błyskawicznie, bo w 4. minucie efektownym strzałem z okolic „16” w same „widły” popisał się Szymon Skęczek. Chwil kilka później Arturowi Sawickiemu zabrakło centymetrów, by rywali zaskoczyć. Uderzenie ostemplowało słupek żabnickiej „świątyni”. O ile w tej części przyjezdni byli stroną aktywniejszą, zarazem lepszą drużyną, to taki scenariusz nie utrzymał się.

W 58. minucie z „centry” M.Droździka z rzutu wolnego skorzystał uderzający przytomnie wewnętrzną częścią stopy Bartłomiej Feruga. Godzina gry i zapas dwóch goli LKS-owi nie wystarczył, by wywieźć pełną pulę. W końcu bowiem do głosu doszli żabniczanie z Dominikiem Natankiem na czele.  W 65. minucie wyborowemu snajperowi Metalu Skałki asystował ze skrzydła Marcin Kochutek. Niemal dokładnie kwadrans po tym zdarzeniu, Natanka w polu karnym zaczepił wbrew przepisom Adrian Miroski, co „pomścił” Adrian Szwarc. Remis stał się faktem, goście skuteczność wówczas już bezpowrotnie zatracili. Skęczek w sytuacji sam na sam z Nowakowskim uderzył wysoko nad celem, zaś Szymon Święs w minucie 90. w idealnej sytuacji nie trafił właściwie w piłkę.

Emocji związanych z sobotnim meczem było więcej, ale o tym wkrótce na naszych łamach.


Protokół meczowy poniżej.