Plan MRKS-u na mecz w Radziechowach przebiegał przez niemal całą premierową odsłonę pomyślnie. Goście w 28. minucie zasłużenie objęli prowadzenie. Na pozycję sam na sam ze skrzydła wybiegł Jakub Raszka, nie dając szans na skuteczną interwencję Łukaszowi Byrtkowi. Golkiper GKS-u był pomimo tego bohaterem w szeregach swojego zespołu, broniąc m.in. strzały Kamila Jonkisza w sytuacjach równie dogodnych. Odnotować należy, że również Rafał Żurek mógł (powinien!) piłkę ulokować w prostokącie, lecz po kornerze z najbliższej odległości spudłował. – Powinniśmy przed przerwą strzelić więcej bramek i tym samym „zamknąć” mecz – przyznaje z żalem trener czechowiczan Wojciech Jarosz.

O tym, że nieszczęścia chodzą parami przyjezdni boleśnie przekonali się w kwadransie łączącym obie połowy. W 38. minucie kontuzji kolana nabawił się tradycyjnie aktywny Damian Szczęsny, który gry nie był w stanie kontynuować. W 52. minucie z kolei ze złego wyjścia Dominika Krausa skorzystał Szymon Byrtek, głową doprowadzając do remisu. Kilka chwil później sędzia Rafał Rokosz popełnił poważny błąd, wszak w obrębie „16” sfaulowany został Kacper Fujawa, co pozostało bez reakcji rozjemcy. W 71. minucie piłkarze GKS-u umiejętnie rozprowadzili akcję, powtórnie zawahał się Kraus, a Mikołaj Franusik tylko na to czyhał. Walki o punkt czechowicki zespół podjąć już nie potrafił. Wyrównaniem „pachniało” jedynie przy uderzeniu Jonkisza głową po kornerze, cel jednak nie został osiągnięty.