Kościelniak: zarys składu już mam
Czwartoligowe rozgrywki ruszają w drugi weekend sierpnia. O przygotowaniach do sezonu, wzmocnieniach oraz aspiracjach rozmawialiśmy z Ireneuszem Kościelniakiem, trenerem Drzewiarza Jasienica.
SportoweBeskidy.pl: Solidnych wzmocnień dokonał pański zespół. Krystian Papatanasiu, Krzysztof Koczur, Mariusz Sacha, to zawodnicy o uznanej renomie. Blisko klubu jest Ukrainiec Dmytro Pidczenko. Ruchy kadrowe zapowiadają ofensywny ból głowy? Ireneusz Kościelniak: Niekoniecznie, nie popadajmy w przesadę. Mądrze wykorzystaliśmy okienko transferowe, gdyby było inaczej, mówiłoby się o tym, że Drzewiarz letnią przerwę zmarnował, nie wzmocnił się. Sprowadziliśmy kilku zawodników, ale nie ma mowy o bólu głowy. W rundzie wiosennej dysponowałem stosunkowo wąską kadrą, skład był stabilny, w drużynie brakowało konkurencji. Pozyskaliśmy zawodników na odpowiednie pozycje. Papa i Dima, który jest blisko naszego klubu, [Krystian Papatanasiu i Dmytro Pidczenko – red.] będą rywalizować o grę w środku pola. O ofensywnym bólu głowy mowy nie ma, mam tylko trzech napastników do dyspozycji: Koczura, Kozielskiego i Jakowenkę, który może grać w ataku. Adamek w każdej chwili może nas opuścić. Jak każdy klub z aspiracjami, dokonaliśmy zmian kadrowych. Owszem trafili do nas zawodnicy, którzy mają za sobą grę w wyższych ligach, ale nie ma dla mnie żadnego znaczenia, ponieważ to jest historia. Występy na poziomie Ekstraklasy nie gwarantują gry w wyjściowej jedenastce w IV lidze. W drużynie nie ma świętych krów, wszyscy traktowani są równo. Oczywiście bardzo się cieszę, że są z nami Sacha, Koczur i Papa, są z nami, bo chcieli grać w Drzewiarzu. Byli inni zawodnicy, którzy zgłaszali swój akces. Sensacji z naszych transferów bym nie robił, przegramy dwa mecze i pojawią się negatywne komentarze. Budowa drużyny to proces długofalowy.
SportoweBeskidy.pl: Nawiązując do ostatniego zdania. Nowi zawodnicy zdążyli wkomponować się w zespół? I.K.: Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, można powiedzieć, że proces integracji się udał. Zawodnicy, którzy do nas trafili nie są anonimowi, znają się z większością chłopaków z boiska. Zorganizowaliśmy także imprezę integracyjną, podczas której nowi wkupili się do zespołu. Natomiast biorąc pod uwagę aspekt stricte sportowy, to drużyna potrzebuje czasu. Dwa sparingi to zdecydowanie za mało. Dzisiaj gramy kolejny test-mecz, potem jeszcze spotkanie pucharowe. Wykorzystamy czas przed startem ligi optymalnie.
SportoweBeskidy.pl: Zarys wyjściowej jedenastki na mecz z Jednością '32 Przyszowice w głowie pan już ma? I.K.: Zarys składu już mam, mam także wątpliwości w przypadku jednej pozycji. Nie ma co owijać w bawełnę. Przez pół roku zdążyłem bardzo dobrze poznać poszczególnych zawodników, nowych graczy również znam. Tak jak wspomniałem, świętych krów nie będzie, nikt nie będzie grał za zasługi. Nie zamykam przed nikim dostępu do wyjściowego składu. Decydować będzie aktualna dyspozycja. Powtarzam w szatni zawodnikom, że każdy o miejsce w składzie walczy podczas tygodniowego mikrocyklu treningowego, każdy ma szanse na grę, ale musi na występ od pierwszej minuty zapracować.
SportoweBeskidy.pl: Jeszcze raz wrócę do ruchów kadrowych. Pozwalają one upatrywać w Drzewiarzu jednego z faworytów do walki o czołowe lokaty. Z jakim nastawieniem pana zespół przystąpi do rozgrywek? I.K.: Cel mamy taki sam jak przed rokiem. Z ligi może spaść od pięciu do ośmiu zespołów, dlatego chcemy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. Naszym drugim, wewnętrznym celem jest gra o miejsce w pierwszej piątce, chcemy sprawić kibicom niespodziankę. Zamierzamy wepchnąć się pomiędzy zespoły z czołówki. Oczywiście boisko zweryfikuje nasze plany i możliwości. Piłka jest nieprzewidywalna, nie zawsze pozwala na realizację założeń. Ważny będzie początek sezonu, po pierwszych meczach będziemy mogli ocenić czy złapaliśmy odpowiednią formę, czy jeszcze musimy jej szukać.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuje za rozmowę. I.K.: Dziękuję.