SportoweBeskidy.pl: Dobiegają końca jesienne zmagania w lidze okręgowej. Tyleż co o futbolu mówimy ostatnio o pracy sędziów. Pan również ten temat często podejmuje, choćby poprzez aktywność na Facebooku...
Krzysztof Adamiec:
Wielka szkoda, że coraz więcej zajmujemy się tematem sędziowania, a mniej rozmawiamy o piłce. Wszyscy na tym tracą. Ale czasami zastanawiam się, jaki to ma sens. Szczerość zbyt często jest źle widziana. Mam momentami wrażenie, że wychylamy się i próbujemy coś zmienić, ale przypomina to raczej walkę z wiatrakami.

SportoweBeskidy.pl: A zatem wracamy do derbów z LKS-em Bestwina. Jest pan chyba mocno rozżalony, choć trochę czasu od meczu upłynęło?
K.A.:
Trudno nad pewnymi kwestiami przejść do porządku dziennego. Sędzia, który fatalnie prowadził derby został odsunięty po tym, jak zrobiliśmy trochę szumu po meczu. Kara zawieszenia do końca rundy jesiennej to jednak żadna kara. Dopóki sędziowie nie będą dostawać „po kieszeni”, nic się nie zmieni. My na krzywdzących decyzjach straciliśmy sponsora, który powiedział, że w takim cyrku udziału brał nie będzie. Działacze też są mocno rozżaleni, bo podcina się im skrzydła. W oczywisty sposób wynik meczu został wypaczony. Pierwszą połowę powinniśmy kończyć w równych składach – albo po 11, albo po 10 zawodników na boisku. Od tego wszystko się zaczęło, później błędy były naprawiane... kolejnymi błędami.
Słyszę, że to tylko „okręgówka”, a sędziowie nie są profesjonalistami. To prawda, ale przecież biorą za to pieniądze. Mam świadomość, że pomyłki się zdarzają. Przykładu daleko szukać nie trzeba, choćby pierwszy gol dla Podbeskidzia w meczu z Górnikiem nie powinien zostać uznany. Ale, gdy jestem świadkiem takich wydarzeń, jak w Bestwinie przypomina mi się zdanie „Bez nas nie robi się awansu”, które kiedyś usłyszałem od sędziego. To były „ciemne” czasy piłkarskie. Nie podejrzewam nikogo o celowość, ale coś na rzeczy jest skoro znów pojawia się krytyka, poprzedzona wypowiedziami trenerów innych drużyn dla waszego portalu.



SportoweBeskidy.pl: W sobotnim meczu wystąpił Mateusz Żyła, choć pierwotnie miał być zawieszony. To także pokłosie potyczki derbowej?
K.A.:
Byłem zbulwersowany tym, że komunikat między innymi w tym temacie pojawił się w piątek rano. Zostaliśmy zupełnie zaskoczeni werdyktem. Wydział Dyscypliny BOZPN, przyznając karę zawieszenia Mateuszowi, powołał się na Regulamin Dyscyplinarny PZPN, ale wskazał całkowicie absurdalne paragrafy. Poza tym zainteresowane strony nie zostały wezwane i wysłuchane. Obserwator przyszedł na posiedzenie 15 minut przed jego rozpoczęciem i stwierdził, że Mateusz biegł do niego po meczu i gdyby nie osoby postronne, to być może doszłoby do czegoś. A nasz zawodnik po prostu zbiegał do szatni i rzucił w kierunku obserwatora: „Co wy wyprawiacie, kogo tu przysyłacie”. Byłem pół metra od tego, nie padło nawet przekleństwo. Ale wyjaśnić tego nam nie pozwolono, czekamy aż to będzie możliwe.

SportoweBeskidy.pl: Piłkarsko spuściliście z tonu. Porażki z Kuźnią i Bestwiną, teraz remis z zespołem z Pruchnej...
K.A.
: Zaczęło się od Kuźni, gdzie też były małe wątpliwości przy rzucie karnym dla rywala, choć przynajmniej sędzia Wajda wyjaśnił nam po meczu swoją decyzję. Sportowo po tym meczu chyba zeszło powietrze z zawodników, bo zamiast 2 punktów różnicy zrobiło się 8. Mecz z Pruchną to pokłosie dwóch wcześniejszych. To jasne, że obecnej straty nie odrobimy. Cuda się w futbolu zdarzają, ale to akurat teraz mało realne. Sami nie gramy najlepiej i obawiam się, żebyśmy nie popadli w jakiś marazm, gdy nie będzie nam „groził” awans, a i miejsce w lidze okręgowej na kolejny sezon będzie pewne. Postaramy się o jakieś niespodzianki i cóż, trzeba przemyśleć co dalej, bo MRKS zasługuje na wyższą ligę. Wszystko zależy jednak od możliwości finansowych. W żadne zadłużenie popaść nie zamierzamy.

SportoweBeskidy.pl: Awansuje zatem Wisła czy Kuźnia?
K.A.:
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Patrząc na samą grę Wisła bardziej mi się podobała. Nie wiem, czy w Ustroniu zdążą zrobić stadion. W okresie zimy może to być raczej trudne. Zatem zasadne wydaje się pytanie – z czym do IV ligi? Chyba, że warunkowo na sztucznej nawierzchni Kuźnia będzie mogła grać. Atutem tego zespołu są bracia Sikorowie, którzy rzeczywiście mogą szalę na rzecz ustronian przechylić.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę.
K.A.:
Dziękuję.