Zespół dowodzony z trenerskiej ławki przez Dariusza Kłodę ma za sobą udaną rundę jesienną. Z 10. spotkań rozegranych nie przegrał żadnego, jednocześnie tylko po dwakroć dzieląc się z rywalami punktami. Przy takim dorobku cel na półmetku ligi nie może być inny, jak walka o uzyskanie promocji na szczebel skoczowskiej A-klasy już w nowym roku. – Mierzymy w awans. Chcemy wygrać ligę i z niej się wydostać, bo jest mocno nieprzewidywalna. Ciężko coś planować, gdy zazwyczaj do ostatniej chwili nie wiadomo czy B-klasę w ogóle uda się skompletować – przyznaje szkoleniowiec Strażaka.

Znakomita jesienią postawa Strażaka to zasługa co jasne całego zespołu. Nie zabrakło w nim jednak postaci wybijających się, którzy w dużym stopniu przyczynili się do pozytywnych wyników. Podczas spotkania wieńczącego udaną część rozgrywek w wykonaniu ekipy z Pielgrzymowic wyróżnieni zostali: doświadczony lider środka pola i kapitan Andrzej Hojbacz, a także najskuteczniejsi napastnicy Adam Lebioda oraz Mariusz Borkowski.
 


Najgroźniejszym przeciwnikiem drużyny z Pielgrzymowic w obecnych rozgrywkach jest „dwójka” LKS-u Pogórze, która okupuje podczas zimowej przerwy miejsce w fotelu wicelidera z najmniejszą z możliwych stratą ledwie punktu. – W Pogórzu szczęście nam dopisało, bo z trudem zremisowaliśmy 2:2, ale już u siebie wygraliśmy 6:2 po meczu stojącym na wysokim poziomie – komentuje Kłoda. – Nie jest to wcale liga typowa, ani łatwa w sytuacji, gdy zespoły rezerw posiłkują się zawodnikami grającymi wyżej. Dla przykładu Wisłę Strumień rozbiliśmy ostatnio 15:0, ale kiedy miała w swoich szeregach piłkarzy z „jedynki” namęczyliśmy się solidnie, aby wygrać 3:2 na jej boisku – dodaje trener mistrza jesieni skoczowskiej B-klasy.

Na jakość rozgrywek wpływa niewątpliwie skromna liczba ekip w nich uczestnicząca. Wobec wycofania Olzy Pogwizdów stawka rywalizujących jest raptem 6-zespołowa, a części z drużyn przypadła w trakcie rundy dodatkowa pauza... – Nie służy to niestety lidze. Olza przyjechała do nas w terminie zgodnym z pierwotnym kalendarzem rozgrywek w składzie 11-osobowym z prezesem, trenerem i 3 bramkarzami, mimo że pierwszy zespół grał dzień wcześniej mecz o punkty w A-klasie. Słyszy się o chęci ogrywania młodzieży, a tymczasem z rzeczywistością nie ma to czasem nic wspólnego – nadmienia Kłoda.