Wszystkie wiosenne mecze piłkarze Kuźni Ustroń rozgrywają na boiskach drużyn przeciwnych. Nie stanowi to bynajmniej żadnej przeszkody w dopisywaniu punktów do dorobku po każdej z kolejek ligi okręgowej. Skąd tak doskonała postawa ustronian na „obcym” terenie?

Pasjonat_Kuznia Minionej niedzieli Kuźnia po raz czwarty tej wiosny nie dała się pokonać. W Skoczowie na boisku z Beskidem zremisowała, gościom przyznano jednak ostatecznie walkower. W Chybiu, Porąbce i Węgierskiej Górce nie było już żadnych wątpliwości. Ustrońska ekipa wygrała, będąc drużyną nie tylko skuteczniejszą, ale i lepszą pod względem piłkarskim. I co by nie powiedzieć o dyspozycji rywali, passa to znakomita. A z czego wynikająca? – Ciężko powiedzieć jednoznacznie. W pewnym sensie na wyjazdach gra się łatwiej. Być może presja jest trochę mniejsza niż w meczach domowych. Kiedy jest się gospodarzem, kibice przychodzą oglądać efektowną grę i liczą na zdobywanie przez swój zespół wielu goli. A czasami trzeba zagrać po prostu tak, aby za wszelką cenę zdobyć punkty, bo to jest najistotniejsze – tłumaczy Mateusz Żebrowski, szkoleniowiec piłkarzy z Ustronia.

Zdaniem grającego trenera Kuźni popadanie w przedwczesną euforię nie jest wskazane, nawet jeśli ustronianie przesunęli się w tabeli blisko liderującego duetu. Do Spójni Landek tracą po 19 spotkaniach ledwie 6 „oczek”, jedno mniej mają do zniwelowania w stosunku do futbolistów KS Wisła. – Nie zapeszajmy, bo punktujemy podobnie, jak jesienią. Wtedy też z zespołami, z którymi teraz wygraliśmy, odnotowaliśmy identyczne rozstrzygnięcia. Życzyłbym sobie podtrzymania passy w meczach, w których w poprzedniej rundzie przydarzyła nam się seria słabszych występów – dodaje Żebrowski. – Wtedy rzeczywiście będziemy mogli mówić o bardzo udanej wiośnie w naszym wykonaniu – dopowiada szkoleniowiec.

W najbliższą sobotę Kuźnia zawita do Czechowic-Dziedzice. Jesienią z ekipą MRKS-u podopieczni trenera Żebrowskiego wygrali pewnie 4:1. W „dołek” wpadli wówczas począwszy od kolejnej potyczki z LKS '99 Pruchna.