
Lepiej późno, niż wcale
Utrzymanie kontaktu ze ścisłą czołówką stawki „okręgówki” przyświecało wyjazdowemu starciu piłkarzy Podbeskidzia III.
Patrząc na „suche” statystyki wyjazdowego meczu z Fortuną Wyry, można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że bielski zespół rywalizację winien zdominować. Co ciekawe, przy braku choćby jednego celnego uderzenia ze strony gospodarzy, do 67. minuty wskazywanie potencjalnego zwycięzcy byłoby na wyrost. Sytuację „oko w oko” z golkiperem Fortuny miał Olivier Piwowarczyk, ale skutecznością się nie wykazał. Podobnie Hubert Szatanik w drugiej odsłonie, który został przez bramkarza zastopowany.
W końcu jednak cierpliwie grająca „trójka” Podbeskidzia swego dopięła. W 67. minucie Szatanik wrzucił piłkę wprost na głowę Piwowarczyka, który „odczarował” niemoc. Ten sam napastnik bielskiej drużyny błysnął strzeleckimi umiejętnościami w 85. minucie, tym razem wieńcząc dogranie Huberta Galasa z przeciwległej strony boiska.
– Weszliśmy w mecz dosyć słabo, ale z biegiem czasu coraz lepiej to wyglądało. Wygraliśmy zasłużenie, a prócz strzelonych goli po dobrych akcjach cieszy, że radziliśmy sobie z wszelakimi próbami rywala zagrywania piłek na przestrzenie za plecy obrońców – mówi Tomasz Górkiewicz, szkoleniowiec Podbeskidzia III, zachowującego lokatę na „pudle” ligi okręgowej.