W weekendowym meczu „okręgówki” Victoria podejmowała Sokoła Słotwina, rywala zbierającego pochlebne recenzje, ale wiosną nie mającego jeszcze punktu na swoim koncie. Świeżo upieczony lider musiał mocno się natrudzić, aby podtrzymać zwycięską passę. – Był to raczej mecz z tych brzydkich, ale jeśli chcemy być liderem i walczyć o najwyższe cele, to takie też trzeba wygrywać – mówi Jakub Mrozik, szkoleniowiec ekipy z Hażlacha i dodaje: – Generalnie chcieliśmy w swoich meczach sami decydować o ich przebiegu, natomiast tutaj zupełnie tak nie było. Nie dominowaliśmy kompletnie. To przeciwnik był przy piłce przez mniej więcej 70 procent czasu gry. Chyba dla obu drużyn było to dość dziwne...

Jak przyznaje nasz rozmówca, fakt przystępowania do spotkania z pozycji lidera niekoniecznie był drużynie pomocny. – Trochę inaczej się gra, gdy jest się na szczycie tabeli, inna jest też z reguły motywacja przeciwnika. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Z drugiej strony nie możemy żadnego rywala lekceważyć i odpuszczać, bo może to skutkować bolesną stratą punktów. Gramy w lidze, w której każdy mecz jest trudny – podkreśla Mrozik.

Dla Victorii dodatkowym utrudnieniem może okazać się stosunkowo wąska kadra w perspektywie długiej piłkarskiej wiosny. Przeciwko Sokołowi zabrakło w składzie Dawida Okraski, co w boiskowych poczynaniach w ofensywie dało się jednak odczuć. Kilku innych zawodników narzekało już w trakcie spotkania na urazy i choć o poważnych kontuzjach nie ma mowy, to właśnie ten personalny aspekt może w istotny sposób rzutować na wyniki aktualnego lidera. W świąteczną sobotę tymczasem zespół z Hażlacha zagra na wyjeździe z GKS-em Radziechowy-Wieprz.