
Lider nie od razu dominował
Piłkarską Majówkę w V lidze domowym meczem otworzył lider z Łękawicy, który został przetestowany przez aspirujący do podium zespół z Czańca.
Gospodarze początek zaliczyli bardzo obiecujący. Pojedynek z Krzysztofem Pieczonką przegrał już w 2. minucie aktywny w ofensywie Kamil Małolepszy, aktywny był także na przeciwległym skrzydle Filip Moiczek, a zagrożenie niosły ze sobą również stałe fragmenty egzekwowane przez Damiana Chmiela. Po upływie 20. minut inicjatywę przejęli na moment zawodnicy z Czańca, którzy mogli objąć prowadzenie, gdyby nieco dokładniej uderzył niepilnowany Maksymilian Bączek. Tym bardziej przyjezdni wspomnianej „setki” żałować mogli, gdy w 38. minucie wrzutkę Moiczka sfinalizował Chmiel. Pierwsza połowa miała jeszcze inny istotny akcent, mianowicie „swojaka” lidera, a konkretnie Mateusza Widucha w 44. minucie, po którym nastąpiła przerwa.
W rewanżowej odsłonie trafiali do siatki wyłącznie faworyzowani piłkarze z Łękawicy. W 53. minucie Chmiel odwdzięczył się asystą Moiczkowi, który zaskoczył golkipera LKS-u. Rezultat 2:1 utrzymał się do 65. minuty, kiedy ponownie świetnie zachował się Moiczek, obsługując asystą Marcina Wróbla. Snajper głową z 5. metra zmusił Pieczonkę do kapitulacji, zapewniając swojej drużynie względnie spokojny finisz spotkania. Faktem jest jednak, że czaniecki zespół ani myślał godzić się z losem pokonanego. W jednym ze starć domagali się podyktowania rzutu karnego, a gol kontaktowy Olega Apanchuka nie został uznany z racji spalonego. Najlepsza szansa Orła, by dobić przeciwnika to przegrane starcie Roberta Mrózka z bramkarzem.
– Ciężko nam się grało z niewygodnym rywalem, który rzucił dziś wszystkie siły i był bardzo na lidera zmotywowany. Natomiast z przebiegu gry na to zwycięstwo zasłużyliśmy – zauważa trener Orła Krzysztof Wądrzyk.