- To był oficjalny mecz, więc podeszliśmy zgodnie z jego rangą. W pierwszej połowie zdominowaliśmy rywala, a wynik 5:0 był najniższym wymiarem kary. Cieszę się, że zagraliśmy solidny mecz. Pierwsza połowa była zbliżona do tego, co chcemy pokazać w lidze - powiedział nam Krzysztof Bąk, trener GLKS-u Wilkowice. 

 

Nie za wiele do powiedzenia mieli jaworzanie w pierwszej połowie, którzy nie tylko sami sobie utrudniali sprawę, to i wilkowiczanie skrzętnie wykorzystywali ich momenty słabości. Premierowa odsłona miała też swojego bohatera. Był nim piłkarz GLKS-u, Oskar Dudys, który aż czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców. W 9. minucie wykorzystał on dogranie Jakuba Caputy. Następnie dwa razy z rzędu celnie przymierzył po długim rogu, a w 40. minucie przytomnie dobił strzał Łukasza Szędzielarza. Wynik do przerwy ustalił Caputa, który wraz z Maciejem Marcem rozmontował defensywę Czarnych. 

 

Zespół z Jaworza zanotował jednak o niebo lepszą drugą część meczu. W 48. minucie pięknym trafieniem wykazał się Adrian Malchar, zdejmując "pajęczynę" z bramki strzeżonej przez Richarda Zajaca. Chwilę później odpowiedzieć mógł GLKS, lecz dogodnej sytuacji nie wykorzystał Kacper Śleziak. W 72. minucie Czarni ponownie cieszyli się z trafienia, gdy Szymon Płoszaj sprytnym lobem wpakował piłkę do siatki. Było to ostatnie trafienie w tym spotkaniu. 

 

- Zagraliśmy słabą pierwszą połowę, co skreśliło nasze szanse w tym spotkaniu. Nie realizowaliśmy założeń, popełnialiśmy proste błędy... Druga część jednak stanowi już bardziej optymistyczny prognostyk - zaznacza Tomasz Wuwer, trener Czarnych.