Skala trudności wzrosła wraz z premierowym setem, który padł łupem siatkarzy Stali, choć to goście niemal nieprzerwanie w nim prowadzili. Bielszczanie fenomenalnie spisywali się w bloku, a gdy na koncie mieli już 6 „czap” odskoczyli miejscowym na 12:8. Przewagą, choć nie tak znaczną, dysponowali również w końcówce. Po zbiciu Olega Krikuna z piłki sytuacyjnej na tablicy wyników widniał stan 23:21 dla BBTS-u. Cóż jednak z tego, gdy w newralgicznych momentach bielski zespół zatracił skuteczność, a zdobywając 11 „oczek” nysan do wygranej poprowadził Bartosz Krzysiek.

Kolejne dwie odsłony miały przebieg podobny. Warunki dyktowali podopieczni Harry Brokkinga. Set numer 2 to kluczowy „odjazd” na 17:13 po zastopowaniu Łukasza Łapszyńskiego, zaś następny to m.in. rezultat 17:11 po kontrze Michała Żuka. Liderem zaś bielszczan i „pewniakiem” zarazem, gdy ekipa z Nysy łapała wiatr w żagle, był tradycyjnie Krikun.

Meczu zawodnicy BBTS-u nie zdołali domknąć w czwartej partii. Wyrównany był jej wstęp, lecz po pomyłkach gości I-ligowy lider zbudował dystans 20:17, nie oddając go do ostatniej akcji.

Tie-break miał być pełen emocji przy zgodności w setach i... oczekiwań nie zawiódł. Zmiana stron nastąpiła przy prowadzeniu BBTS-u 8:6, a zażarcie dwoili się i troili Krzysiek oraz Krikun. Kiedy umiejętna postawa w bloku przyczyniła się do prowadzenia bielskiej drużyny 10:6 wyjazdowy skalp wisiał w powietrzu. Choć „nerwówki” i pościgu Stali nie zabrakło, to zepsuty serwis Łukasza Kaczorowskiego – jeden z aż 25 w całym spotkaniu (BBTS miał takich błędów 20) – rozwiał nadzieje gospodarzy, a przedłużył do 12 serię zwycięstw ekipy spod Dębowca.

Stal Nysa – BBTS Bielsko-Biała 2:3 (27:25, 21:25, 22:25, 25:19, 12:15)

BBTS:
Macionczyk, Kapelus, Cedzyński, Krikun, Żuk, Hunek, Piotrowski (libero) oraz Makowski, Frąc, Popik, Dorosz
Trener: Brokking