Lider znalazł pogromcę. Jest coraz ciekawiej
Aż do 16. kolejki Victoria Hażlach zachowywała miano zespołu niepokonanego w bieżącym sezonie skoczowskiej A-klasy. Porażka lidera tabeli na jej szczycie wprawdzie niczego nie wywróciła, ale liczna grupa pościgowa cokolwiek zasadnie zwietrzyła szansę na włączenie się do walki o tytuł.
Za późno na przełamanie?
Rywalizacja sobotnia w Kończycach Wielkich toczyła się o zgarnięcie pierwszych wiosennych punktów. O ile porażki Olzy Pogwizdów były raczej poniekąd oczekiwane, tak początkowe straty Błyskawicy stanowiły spore zaskoczenie. – Nie zasługiwaliśmy na porażki w meczach ze Strażakiem i Cukrownikiem. Wypracowaliśmy sobie w nich mnóstwo okazji i bardzo bolało nas to, że w obu przypadkach to rywale byli jednak górą. Szkoda tych punktów, które uciekły bezpowrotnie – przyznaje Sławomir Machej, szkoleniowiec Błyskawicy.
Nie dziwi wobec powyższego, że do starcia z Olzą gospodarze podeszli zmobilizowani, a różnica, jaka wywiązała się na murawie w toku 90-minutowego spotkania była kolosalna. W 5. minucie wynik otworzył Andrzej Kraus, ten sam zawodnik ekipy z Kończyc Wielkich zadał cios na finiszu premierowej połowy, wraz z którym miejscowi odskoczyli przyjezdnym na 5:1. O jakimkolwiek „styku” po pauzie mowy być toteż nie mogło. – Szybko zdobyty gol sprawił, że uniknęliśmy bicia głową w mur. Daj Boże, aby lepsza skuteczność pozostała z nami na dalszą fazę rundy wiosennej. Zmartwieniem naszym jest też sytuacja kadrowa. Doświadczenia w składzie nam nie brakuje, ale już garnącej się do gry młodzieży szukać na próżno – dodaje Machej.
Ciekawie o tytuł
Trafienie Jakuba Dziwisza z 7. minuty meczu zagwarantowało Strażakowi Dębowiec wyjazdową wygraną w Hażlachu. Goście przekuli w czyny zapowiedzi swojego trenera Marcina Sitko, który awizował podejście „na maksa” względem niezwyciężonego dotąd lidera A-klasy. – Przyznam, że Victoria trochę się jesienią „ślizgała”. Wcale większości meczów nie wygrywała jakoś bardzo przekonująco. To nie jest na pewno drużyna będąca ponad ligę, jak to było w latach ubiegłych, gdy dominowały Góral Istebna czy Piast Cieszyn. Dla mnie sprawa awansu pozostaje kwestią jak najbardziej otwartą – zauważa nasz rozmówca.
Wyższością wynikającą z tabeli wykazały się w miniony weekend LKS Goleszów, Iskra Iskrzyczyn i Beskid Brenna, które w komplecie zmniejszyły dystans dzielący od lidera – odpowiednio do raptem punktu i 4 „oczek” w przypadku podopiecznych Przemysława Meissnera. Nie licząc Błyskawicy i Cukrownika Chybie – rozbijającego w Rudniku tamtejszy LKS – to właśnie breńscy futboliści wygrali w weekend w sposób najbardziej przekonujący. Wicelidera z Goleszowa poprowadził do zgarnięcia kompletu autor 2 goli Michał Jopek, odpowiadający na trafienie Kamila Gabrysia.
Kto do spadku?
– Jest tam bardzo dużo młodzieży, która na seniorskim poziomie ciężko będzie miała o zdobywanie punktów – tak sytuację zastaną w bezpośrednim starciu w przypadku ekipy z Pogwizdowa ocenia trener Machej. Zapas Olzy nad ostatnim w tabeli LKS '99 Pruchna to tylko 6 punktów. Nadzieją w tym przypadku największą jest to, że a-klasowy outsider jeszcze wiosną z miejsca nie ruszył.
Przeciwnie rzecz ma się z LKS Kończyce Małe. Po efektownych wygranych domowych przyszedł dla tego zespołu czas na remis w Pierśćcu, a to rezultat wartościowy. – Po jesieni ta drużyna była w totalnej rozsypce i nic nie zwiastowało, że nagle coś się zmieni. Wiadomo było jednak, że jakości tam nie brakuje. Dołączył do LKS-u Jakub Węglorz, ponoć wznowiono solidne trenowanie i efekty są widoczne – klaruje szkoleniowiec Błyskawicy.
Wyniki 16. kolejki:
Błyskawica Kończyce Wielkie – Olza Pogwizdów 7:1 (5:1)
Beskid Brenna – Zryw Bąków 4:0 (2:0)
Orzeł Zabłocie – Iskra Iskrzyczyn 0:1 (0:1)
Błękitni Pierściec – LKS Kończyce Małe 2:2 (0:1)
LKS Rudnik – Cukrownik Chybie 0:5 (0:1)
Victoria Hażlach – Strażak Dębowiec 0:1 (0:1)
LKS '99 Pruchna – LKS Goleszów 1:3 (1:1)
TABELA/TERMINARZ