
Ligowa rzeczywistość jest dla nich brutalna
Po sensacyjnym zwycięstwie w pucharze nad III-ligowym Rekordem sytuacja w lidze Rotuza nie zmieniła się. Bronowianie zanotowali kolejną porażkę.
- Był to nasz najsłabszy mecz w tym sezonie. Zupełnie nie przypominaliśmy drużyny z wtorkowego pucharu. Nie wiem co się stało, ale na pewno to, w którym miejscu jesteśmy to nie przypadek. Rozegraliśmy już w tym sezonie 12 spotkań - 4 w pucharze i 8 w lidze - tych dobrych było tylko 3. W pucharze z MRKS-em i Rekordem oraz w lidze z Dankowicami. Liga nas weryfikuje okrutnie. W naszym wypadku zostaje tylko - lub aż - ciężko pracować na każdym treningu i przyjąć krytykę, która słusznie na nas spada, bo jeśli potrafimy wygrać z III-ligowcem to czemu nie możemy tak zagrać w lidze? - przyznaje niepocieszony Jakub Kubica, trener bronowian.
Do 20. minuty mecz był dość wyrównany i toczył się w szybkim tempie od jednej do drugiej bramki. Rotuz prowadził grę, ale brakowało konkretów po ich stronie. W 28. minucie kibice zobaczyli premierowe trafienie. Padło ono łupem gospodarzy, którzy wykorzystali składną kontrę. Po bramce piłkarze "Zetki" postawili na grę w niskiej obronie i bardzo często wychodzili z groźnymi kontratakami. Dobrą sytuację do wyrównania w 41 minucie po dośrodkowaniu Mateusza Wronki miał zamykający akcję Adrian Szczelina, który stojąc na 5. metrze trafił w słupek. - To była nasza najlepsza i jedyna okazja w pierwszej połowie - dodaje Kubica.
Druga połowa była dość bezbarwna w wykonaniu Rotuza. W 62 minucie po przegraniu pojedynku przez Konrada Dzidę i dośrodkowaniu z linii końcowej strzał zawodnika "Zetki" został zablokowany, ale dobitka z najbliższej odległości już znalazła drogę do bramki Adriana Granatowskiego. Chwilę później tyszanie prowadzili już 3:0 i znów strzał obronił Granatowski, jednak wobec "poprawki" był bezradny.
W 76. minucie Rotuz pokusił się o trafienie kontaktowe. Dośrodkowanie Daniela Ferugi z rzutu wolnego i próbującego uderzyć Mencnarowskiego faulował bramkarz. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał karnego. Po bramce morale Rotuza poszły delikatnie do góry, ale gospodarze wybijali bronowian z rytmu, oddalając grę od swojej bramki. W końcówce po rzucie rożnym z linii bramkowej po strzale jednego z zawodników z Bronowa, obrońca gospodarzy wybił piłkę i finalnie wynik 3:1 zachował się do ostatniego gwizdka arbitra.