Przegraliśmy, ale nadal wszystko jest w naszych rękach. Mieliśmy pewien handicap, jakiś margines błędu, który teraz się skurczył. Musimy się szybko pozbierać i dobrze przygotować do meczu z SWD - przyznał na łamach klubowej strony Mateusz Żebrowski, trener bielszczanek. 

 

Porażka Rekordu z drużyną z Rzeszowa nie sprawiła rewolucji w ligowej tabeli. Piłkarki z Cygańskiego Lasu wciąż plasują się na 2. miejscu, jednak już teraz Resovia zbliżyła się do Rekordu na 3. punkty. "Rekordzistki" natomiast do liderującej ekipy z Olsztyna, która w miniony weekend pokonała Skrę Częstochowa, tracą już 3 "oczka". 

 

 

A co do samych wydarzeń boiskowych ze spotkania z Resovią... Rzeszowianki zanotowały bardzo dobry start. Już w 9. minucie trafienie celebrowała Katarzyna Czyż, która z bliskiej odległości ulokowała piłkę w siatce po zamieszaniu w polu bramkowym Rekordu. Prowadzenie gospodyń mogło być w premierowej odsłonie bardziej okazałe, lecz biało-zielone przed utratą bramki uratował słupek. Bielszczanki natomiast dość niemrawo poczynały w ofensywie, przez co nie stworzyły sobie sytuacji z gatunku "stuprocentowych". 

 

Punktem kulminacyjnym spotkania mogła być 66. minuta. To wówczas faulowana w polu karnym miejscowych była Wiktoria Nowak. Sama poszkodowana podeszła do egzekucji rzutu karnego - niestety, górą była bramkarka Resovii. W ostatnim kwadransie "rekordzistki" zaryzykowały i przerzuciły wszystkie siły do ofensywy. To jednak się nie opłaciło. Dwukrotnie na listę strzelczyń wpisywała się Karolina Bednarz po szybkich kontratakach.