W piłce liczy się to, co „w sieci”, a piękna gra nie zawsze musi iść w parze z wynikami – to zdanie doskonale odnosi się do zespołu z Istebnej, który dziś swoje zadanie w Ślemieniu zrealizował optymalnie. – Postawiliśmy w sposób całkowicie zamierzony na proste granie, mając spore ubytki ilościowe w składzie. Byliśmy bardzo solidni i konsekwentni w obronie, co było kluczowe przeciwko świetnie operującym piłką zawodnikom z Brazylii. Efekt jest taki, że mamy na koncie połowę punktów zdobytych w całym poprzednim sezonie – cieszy się Dariusz Rucki, grający trenera lidera „okręgówki”.

Goście do bólu efektywni byli w pierwszej połowie. Zaliczkę zdobyli w 10. minucie, bo doskonałym uderzeniem z dystansu, wieńczącym swój lot w okienku bramki Smreka, wykazał się Zbigniew Małyjurek. Choć optyczna przewaga należała do gospodarzy, ponowny zysk stał się udziałem faworyta meczu. W 33. minucie Andrzej Kąkol oddał strzał z rzutu wolnego, a Rafał Pępek nie poradził sobie z tym, że piłka skozłowała. Smrek w swoich dążeniach nie był skuteczny. Do siatki trafić mógł z bliska Adriano, lecz nie mógł zdecydować się, którą częścią ciała puentować dośrodkowanie Pethersona.

Wstępny kwadrans drugiej odsłony to „setki” Pawła Niewiadomskiego, lecz tym razem Pępek zademonstrował bramkarski kunszt. Ekipa ze Ślemienia tymczasem „odczarowała” bramkę Górala. W 61. minucie faul Niewiadomskiego na Pethersonie doprowadził do rzutu karnego i odrobienia części strat. W odróżnieniu od kilku innych spotkań obecnego sezonu, miejscowym sztuka remontady się nie powiodła. W 73. minucie Jakub Bury podał do Małyjurka, który na raty – wpierw uderzając w słupek – pokonał golkipera Smreka.

Cóż z tego, że „na oko” reprezentant Żywiecczyzny nie prezentował się gorzej od konkurenta. Szczęścia w pobliżu „świątyni” strzeżonej przez Andrzeja Nowakowskiego szukali m.in. Petherson i Deiverson Lima, z kolei po kornerze obok celu uderzył Mieczysław Targosz. – Nie da się ukryć, że gol na 3:1 dla Górala podciął nam skrzydła. Możemy być rozczarowani wynikiem, bo gra na tle mocnego fizycznie rywala wyglądała obiecująco – oznajmia Sławomir Bączek, szkoleniowiec pokonanych w ciekawej niedzielnej potyczce.