- To był mecz dwóch połów. W pierwszej kontrolowaliśmy przebieg spotkania, byliśmy częściej przy piłce... Po przerwie rywal zmienił sposób grania, do którego się nie dostosowaliśmy. Mamy sporo jeszcze do poprawienia, ale nie chowamy głów tylko musimy zakasać rękawy i trenować dalej - mówi trener Podhalanki, Adrian Kopacz. 

 

Pierwsze trzy kwadranse upłynęły bez większych emocji. Owszem, obie drużyny cechowała wysoka kultury gry, obie drużyny chciały grać w piłkę, ale brakowało "konkretów". To jednak uległo zmianie w 36. minucie, gdy Tomasz Śleziak pressingiem wyłuskał piłkę od obrońcy Pasjonata, a do bramki rywala trafił Patryk Semik. Był to jedyny gol, który zobaczyliśmy w premierowej odsłonie gry. Wcześniej nieśmiałe próby odnotowali Wojciech Sadlok oraz Jakub Ogiegło. 

 

Zmiany, które nastąpiły w przerwie w zespole z Dankowic, korzystnie wpłynęły na grę tej ekipy. Już w 56. minucie do remisu doprowadził Sadlok, a w rolę asystenta wcielił się Kacper Hreśka. Na kolejne bramki kibice nie musieli długo czekać. W 61. minucie Michał Sewera zrobił pożytek z prostopadłej piłki od Marcina Wróbla, a chwilę później Dominik Kopeć zdobył bramkę po dograniu Adriana Heroka. Wynik meczu w 72. minucie ustalił Sadlok, egzekwując rzut karny. Doświadczony zawodnik mógł w tym spotkaniu skompletować hat-tricka, lecz piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. 

 

- Bardzo fajny sparing. Cieszą cztery zdobyte bramki, napawa optymizmem postawa w defensywie. Spotkały się dwie drużyny, które chciały grać w piłkę i miały na to swój pomysł - przyznaje z kolei szkoleniowiec Pasjonata, Artur Bieroński.