Przyjezdni szybko przejęli w Lublinie inicjatywę, pozostawiając akademików w trudnym położeniu. W premierowym secie odskoczyli na 12:8 przy zagrywkach Bartosza Cedzyńskiego, niebawem w polu serwisowym swoje zrobił Michał Żuk i BBTS ze spokojem wygrał 25:19. Wątpliwości nie było także po zmianie stron. Gdy z lewego skrzydła skutecznie zaatakował Sergiej Kapelus zrobiło się 7:4 dla bielszczan, a już 17:12 kiedy piłkę na siatce „zgasił” Cedzyński. Zespół z Lublina podjął rękawicę i zniwelował straty do stanu 23:22 dla BBTS-u, lecz decydujące „oczka” zgarnęli w porę odzyskujący rytm podopieczni Harry Brokkinga.

Bielszczanie poczuli się najwyraźniej zbyt pewnie po wygraniu obu setów, bo w kolejnym byli tylko tłem dla dobrze dysponowanych siatkarzy wicelidera. Już przy stanie 9:3 sytuacja BBTS-u stała się trudna, a w dalszym fragmencie partii gospodarze tempa nie zwolnili. Rezultat 25:16 to najdobitniejsze świadectwo przewagi LUK Politechniki. Co ciekawe, bliźniaczo wypadła odsłona numer 4, w której udaną zmianę z poprzedniego seta kontynuował co rusz punktujący Jędrzej Goss. To jego serwisy, prowadzące do wyniku 11:4 dla lublinian, sprawiły mnóstwo problemów bielskim przyjmującym. Po zbiciu Kamila Szaniawskiego ze środka i przy znacznej dominacji miejscowych faktem stał się kilka minut później tie-break.

Jego przebieg także był jednostronny, ale w roli oprawców wystąpili... bielszczanie. M.in. dzięki efektownym „czapom” Cedzyńskiego „odjechali” rywalowi na 8:3, by kontynuując świetną grę blokiem zwyciężyć 3:2 po zepsutej zagrywce Damiana Wierzbickiego.

LUK Politechnika Lublin – BBTS Bielsko-Biała 2:3 (19:25, 22:25, 25:16, 25:18, 8:15)

BBTS:
Cedzyński, Krikun, Hunek, Macionczyk, Kapelus, Żuk, Makowski (libero) oraz Frąc, Piotrowski, Popik
Trener: Brokking