Wysokim pressingiem zaczęli jaworzanie mecz z bialską Stalą. To już w 1. minucie zaowocowało zagrożeniem pod bramką Stali. Na dłuższą metę nie przyniosło to jednak Czarnym zamierzonego rezultatu. BKS szukał bramki po stałych fragmentach. W 7. minucie słupek "ostemplował" Tomasz Gala po mocnym strzale z rzutu wolnego. Chwilę później bialska Stal objęła prowadzenie. Po raz kolejny do piłki bitej z wolnego podszedł Gala, który wrzucił na dalszy słupek, a tam przytomnie odnalazł się Jakub Pilch, lokując ją w siatce. Gospodarze w dalszym ciągu odważnie poczynali w ofensywie, choć w ich grze za dużo było chaosu. W 20. minucie dobrą okazję do wyrównania miał Dariusz Kołodziej. Doświadczony zawodnik indywidualną szarżę zakończył groźnym strzałem, z którym świetnie poradził sobie bramkarz BKS-u, Patryk Kierlin
 
Nieco ponad 10. minut później arbiter odgwizdał "11" po faulu na Jarosławie Piwkowskim. Do "wapna" podszedł Pilch, aczkolwiek ten został zatrzymany przez Pawła Duraja. To jednak nie podcięło skrzydeł bielszczanom, którzy wciąż szukali kolejnej bramki. Cel bialskiej Stali ziścił się w 35. minucie. Janusz Bąk golem sfinalizował podanie od Duraja. W 39. minucie BKS prowadził już 3:0, gdy Pilch z bliskiej odległości głową pokonał chwilę wcześniej interweniującego Duraja. Do przerwy bramkę kontaktową dla Czarnych zdobył Kołodziej. Popularny "Kołek" sprytnym "lobem" pokonał Kierlina w pojedynku "oko w oko".
 
Po przerwie tempo spotkania, może nie wyraźnie, ale spadło. Akcje obu ekip przeważnie kończyły się na 16. metrze. Na odwróceniu losów spotkania zależało jednak Czarnym, którym brakowało konkretów. W 67. minucie bliski szczęścia był Damian Zdolski, były kapitan bialskiej Stali. Jego strzał z bliskiej odległości był za lekki, aby zaskoczyć Kierlina. W 75. minucie świetny występ Gala udokumentował pięknym trafieniem. Pomocnik BKS-u uderzeniem zza "16" ulokował piłkę w same "widły". 

W samej końcówce Czarni próbowali zniwelować rozmiary porażki. Groźnie z rzutu wolnego przymierzył Kołodziej. Na wysokości zadania ponownie jednak stanął Kierlin. Janusz Cyran z kolei niecelnie lobował. W 89. minucie piłkę w siatce umieścił Adrian Szwarc, lecz arbiter dopatrzył się w tej sytuacji "spalonego", przez co wynik 4:1 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.