- Świetny mecz dla kibica. Szkoda, że nasza skuteczność nie stała na takim poziomie, jakbyśmy sobie tego życzyli, co poskutkowało nerwówką. Niepotrzebną - ocenia szkoleniowiec Błyskawicy, Krystian Papatanasiu. 

 

Do momentu pierwszej bramki to było żwawe spotkanie, ale bez klarowniejszych okazji bramkowych. W 26. minucie na prowadzenie Błyskawicę wyprowadził Krzysztof Koczur. Doświadczony, rosły napastnik wykorzystał piłkę dograną od Eryka Rybki. Nieco ponad 10 minut później na ripostę pokusili się wiślanie. Wojciech Małyjurek zamienił na gola dośrodkowanie od Kamila Janika. Ten w końcówce pierwszej połowy miał natomiast dwie dobre okazje strzeleckie, których na gola nie zamienił.

 

Drużyna z Wisły ewidentnie po zdobytej bramce dostała wiatru w żagle. To zaowocowało trafieniem w 56. minucie, gdy Daniel Bujok skorzystał na błędzie Mateusza Pońca, który później swą winę odpracował z nawiązką. Od 70. minuty Błyskawica zdominowała wydarzenia na boiska i od tego czasu trwał ofensywny napór na bramkę WSS-u. Gospodarze jednak robili co mogli, aby dowieźć korzystny wynik do końca. To się jednak nie udało w 90. minucie Daniel Okraska zdobył bramkę wyrównującą i o tym, kto awansuje dalej w Pucharze Polski miały zadecydować karne. 

 

Konkurs "11" również dostarczył wielu emocji. Z świetnej strony pokazali się bramkarze obu ekip. Zarówno Rafał Jacak, jak i Pońc kilkukrotnie wyczuli intencje strzelców. Golkiper Błyskawicy uratował swój zespół po tym, jak Dawid Papatanasiu nie trafił karnego. Gdyby Pońc nie obronił następnej próby Jakuba Waleczka z drużyny gospodarzy byłoby w karnych 5:4 dla WSS-u i awans tej ekipy stał się faktem. A tak... Na 5:4 dla Błyskawicy trafił Patryk Ułasewicz, a w kolejnej próbie pomylił Seweryn Tatara i to drogomyślanie cieszyli się z awansu do kolejnej rundy.