
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Między nami bramkarzami: Bez odpowiedniej mentalności kariery nie zrobisz
Dotychczas w strefie "Między nami bramkarzami" przedstawialiśmy sylwetki golkiperów, którzy odłożyli już rękawice gdzieś do górnej szuflady. Dziś jednak odnosimy się do bramkarza, który w tym sezonie... do fachu powrócił.
Rafał Prochownik urodził się w 1993 roku. Żywczanin swoje pierwsze kroki w piłce nożnej stawiał w miejscowej Koszarawie. - Zaczynałem jako środkowy pomocnik u trenera Tadeusza Łukańko. Następnie przeszedłem do trampkarzy starszych, gdzie trenował Zbigniew Skórzak. Mieliśmy bardzo dobrą drużynę, grał u nas m.in. Mateusz Kupczak. Nie mieliśmy jednak... bramkarza. Dlatego spróbowaliśmy swoich sił z Maciejem Sową, który dziś jest snajperem LKS-u Leśna. Maciek zrezygnował z bronienia, a ja swoją nową pasję rozwijałem - mówi nam obecny golkiper Soły Rajcza.
Swoje ostatnia lata w piłce młodzieżowej 27-latek spędził w Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Wspominam ten czas bardzo dobrze. Trenowałem z I drużyną wraz z Richardem Zajacem, Pawłem Linką czy Joachimem Miklerem. Szkoleniowcem był Robert Kasperczyk. Współpracowałem tam z 3 trenerami bramkarzami: Markiem Matuszkiem, Izaakiem Stachowiczem i Robertem Mioduszewskim. Od każdego z nich można było się wiele nauczyć - podkreśla Prochownik.
- Mam mnóstwo dobrych wspomnień z Podbeskidzia. Po treningach zostawałem z Dariuszem Kołodziejem, który trenował na mnie karne czy rzuty wolne. Swój pierwszy mecz w piłce seniorskiej odnotowałem w wieku 17 lat. Jako II drużyna pojechaliśmy do Rudy Śląskiej na mecz z Grunwaldem - 15. minuta i Mikler łapie czerwoną kartkę. Ja, cały od słonecznika, który jedliśmy na ławce, musiałem się na szybko grzać i wskoczyć na karnego. Ostatecznie pokonał mnie Wojciech Sadlok - wspomina.

fot: Krzysztof Dzierżawa
Prochownik swego czasu był uznawany za jeden z większych talentów bramkarskich w naszym regionie. Zawodowej kariery jednak nie zrobił. - W pewnej chwili dochodzisz do takiego momentu, że umiejętności czy talent nie wystarczają. Moim zdaniem w piłce nożnej, a szczególnie na pozycji bramkarza, najważniejsza jest mentalność. Jeżeli nie masz odpowiedniej pokory i koncentracji to zwinność, refleks, gra nogami i przewidywanie ci nie wystarczą. Podkreślam to teraz swoim podopiecznym - mówi obecny trener juniorów z Rajczy, golkiperów SMS ŻAPN i reprezentacji Polish Soccer Skills.
Nasz rozmówca podczas swojej przygody z futbolem kilka klubów zaliczył. Z Koszarawy trafił do Górala, następnie reprezentował barwy zespołu z Kobiernic i Pietrzykowic. - Dobrze wspominam szczególnie czasy w Koszarawie, gdzie 2 razy walczyliśmy o awans do IV ligi. Niestety, bezskutecznie. Mieliśmy dobry skład, a i ja wtedy dobrze się czułem jeśli chodzi o formę. Teraz bardzo fajnie jest mi w Rajczy. Kibice są tutaj niesamowici, wspierają nas i dopingują. Miło przyjść na mecz i bronić. Tym klubem żyje cała wieś, nie bez powodu stadion jest wypełniany do ostatniego miejsca - zauważa Prochownik, który momenty zwątpienia na bramkarskim szlaku przeżył.
- Po spadku z okręgówki w Borach Pietrzykowice różnie bywało. Wszedłem do zarządu, aby pomóc klubowi organizacyjnie. Ja również straciłem gdzieś chęci do bronienia, nie miałem już z tego przyjemności. Jesienią pomogłem drużynie grając w polu, bo było nas niewielu. Wiosną już jednak całkowicie zrezygnowałem z grania, chcąc poświęcić się innym obowiązkom, szczególnie trenerce - podkreśla. - Później szkoleniowcem w Sole Rajcza został Tomek Fijak, który szukał bramkarza. Przedstawił mi ambitne plany i ciekawą wizję rozwoju klubu. Teraz muszę podziękować Tomkowi i mojej narzeczonej, którzy namawiali mnie na powrót. Dziękuję! - kończy.

Fot. Adrian Mokry
Swoje ostatnia lata w piłce młodzieżowej 27-latek spędził w Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Wspominam ten czas bardzo dobrze. Trenowałem z I drużyną wraz z Richardem Zajacem, Pawłem Linką czy Joachimem Miklerem. Szkoleniowcem był Robert Kasperczyk. Współpracowałem tam z 3 trenerami bramkarzami: Markiem Matuszkiem, Izaakiem Stachowiczem i Robertem Mioduszewskim. Od każdego z nich można było się wiele nauczyć - podkreśla Prochownik.
- Mam mnóstwo dobrych wspomnień z Podbeskidzia. Po treningach zostawałem z Dariuszem Kołodziejem, który trenował na mnie karne czy rzuty wolne. Swój pierwszy mecz w piłce seniorskiej odnotowałem w wieku 17 lat. Jako II drużyna pojechaliśmy do Rudy Śląskiej na mecz z Grunwaldem - 15. minuta i Mikler łapie czerwoną kartkę. Ja, cały od słonecznika, który jedliśmy na ławce, musiałem się na szybko grzać i wskoczyć na karnego. Ostatecznie pokonał mnie Wojciech Sadlok - wspomina.

fot: Krzysztof Dzierżawa
Prochownik swego czasu był uznawany za jeden z większych talentów bramkarskich w naszym regionie. Zawodowej kariery jednak nie zrobił. - W pewnej chwili dochodzisz do takiego momentu, że umiejętności czy talent nie wystarczają. Moim zdaniem w piłce nożnej, a szczególnie na pozycji bramkarza, najważniejsza jest mentalność. Jeżeli nie masz odpowiedniej pokory i koncentracji to zwinność, refleks, gra nogami i przewidywanie ci nie wystarczą. Podkreślam to teraz swoim podopiecznym - mówi obecny trener juniorów z Rajczy, golkiperów SMS ŻAPN i reprezentacji Polish Soccer Skills.
Nasz rozmówca podczas swojej przygody z futbolem kilka klubów zaliczył. Z Koszarawy trafił do Górala, następnie reprezentował barwy zespołu z Kobiernic i Pietrzykowic. - Dobrze wspominam szczególnie czasy w Koszarawie, gdzie 2 razy walczyliśmy o awans do IV ligi. Niestety, bezskutecznie. Mieliśmy dobry skład, a i ja wtedy dobrze się czułem jeśli chodzi o formę. Teraz bardzo fajnie jest mi w Rajczy. Kibice są tutaj niesamowici, wspierają nas i dopingują. Miło przyjść na mecz i bronić. Tym klubem żyje cała wieś, nie bez powodu stadion jest wypełniany do ostatniego miejsca - zauważa Prochownik, który momenty zwątpienia na bramkarskim szlaku przeżył.
- Po spadku z okręgówki w Borach Pietrzykowice różnie bywało. Wszedłem do zarządu, aby pomóc klubowi organizacyjnie. Ja również straciłem gdzieś chęci do bronienia, nie miałem już z tego przyjemności. Jesienią pomogłem drużynie grając w polu, bo było nas niewielu. Wiosną już jednak całkowicie zrezygnowałem z grania, chcąc poświęcić się innym obowiązkom, szczególnie trenerce - podkreśla. - Później szkoleniowcem w Sole Rajcza został Tomek Fijak, który szukał bramkarza. Przedstawił mi ambitne plany i ciekawą wizję rozwoju klubu. Teraz muszę podziękować Tomkowi i mojej narzeczonej, którzy namawiali mnie na powrót. Dziękuję! - kończy.

Fot. Adrian Mokry