SportoweBeskidy.pl: Paweł Gradowski po ostatnim meczu podał się do dymisji zarządu BBTS S.A. Jak prezes przyjął tą decyzję?
Mirosław Krysta: Jak to przyjąłem? Spodziewaliśmy się takiej decyzji. Uważam, że Paweł i Wojciech Gradowscy zachowali się bardzo honorowo. Z pewnością to ułatwiło nam pewne decyzje, dlatego pozytywnie oceniam ich krok. Cały czas śledziliśmy rozwój wydarzeń i można było dostrzec pewne "zmęczenie materiału".
 
SportoweBeskidy.pl: A decyzja o podaniu się do dymisji przez braci Gradowskich nie spowodowała takiej ulgi, że zdjęta została z zarządu odpowiedzialność czy zwolnić trenera, czy nie?
M.K.: Trenerzy mieli wyznaczone w kontrakcie cele, także na danym etapie rozgrywek. Te, które oczekiwaliśmy nie zostały zrealizowane, dlatego bardzo szanuję ich decyzję, wszak z pewnością do łatwych nie należała. 
 
SportoweBeskidy.pl: Na jakim etapie są poszukiwania nowego trenera BBTS-u? 
M.K.: Jesteśmy w trakcie rozmów z kilkoma trenerami. Nie jest to dobry moment na poszukiwanie szkoleniowców, gdyż większość jest już zatrudniona. Trzeba troszkę poczekać, ale jestem dobrej myśli. Sprawa rozstrzygnie się w ciągu kilku dni. W najbliższym meczu zespół poprowadzi Daniel Wolny.

SportoweBeskidy.pl: Wybór padnie na Polaka czy możemy spodziewać się raczej opcji zagranicznej?
M.K.: Obie opcje są możliwe. 
 
SportoweBeskidy.pl: Po zakończeniu poprzedniego sezonu, w jednym z wywiadów powiedział prezes: – Cel na przyszły sezon jest jasny – awans do PlusLigi – patrząc obecnie w tabelę, wierzy pan w jego realizację?
M.K.: Tak, jak najbardziej. Ten zespół potrafi grać w siatkówkę. Uważam, że błąd wkradł się na etapie przygotowań zespołu do ligi. Okres przygotowawczy był ostatnio specyficzny i dość krótki. Na początku września drużyna wyglądała bardzo dobrze i dopiero później zaczęło się dziać coś nie tak. Jest jednak do końca sezonu 21 meczów, plus faza play-off. To dużo grania. Przed nami nowe rozdanie i mam nadzieję, że poskutkuje to "odskokiem" w tabeli. 



SportoweBeskidy.pl: Za Panem ponad rok urzędowania na stanowisku BBTS-u. Jak pan odnajduje się w tej roli?
M.K.: Tyle się dzieję, że nie mam czasu nawet o tym myśleć. Na pewno poczyniliśmy spore kroki w rozwoju klubowego marketingu. Liczba lokalnych sponsorów wzrasta, a na dobrą sprawę się podwoiła względem poprzedniego sezonu. Nie są to olbrzymie pieniądze, ale dla nas znaczące i cieszymy się z obranego azymutu.

SportoweBeskidy.pl: Wspomniany segment marketingowy wcześniej był w klubie zaniedbany? 
M.K.: Nie chcę oceniać tego, co było wcześniej. Na pewno jest teraz inny model finansowania klubu. Oczywiście, bez pomocy miasta nie byłoby nas, ale staramy się poszerzać wachlarz własnych możliwości. Sami też musimy być aktywni.

SportoweBeskidy.pl: Kto pierwszy awansuje do elity: BBTS czy Podbeskidzie? 
M..K.: Gdybym to wiedział, byłbym bogaty (śmiech). Był taki czas, gdy w Bielsku-Białej było 5 drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej. Może uda się to przywrócić? Miejmy nadzieję. Podbeskidzie obecnie bardzo dobrze radzi. Oby BBTS, jak i Podbeskidzie skończyły sezon w pozytywnym nastoju.